Clicky

Pokłosie zimy – awaria goni awarię

Za oknami wiosna, w zasadzie prawie lato. Zima dała nam w tym roku w kość, ale niestety część z nas nadal nie może o niej zapomnieć. Mowa oczywiście o wszystkich, którzy w najbliższym czasie mają zamiar nabyć samochód. Niskie temperatury nie sprzyjają podzespołom żadnego pojazdu, a zimnych dni w tym roku nie brakowało.

Wiosna na rynku wtórnym aut używanych

(Photo: Fréd.C)

Wiosna to okres, w którym obserwuje się wzmożony ruch na rynku samochodów używanych. Najwięcej kupujemy właśnie na wiosnę i dlatego warto zwrócić uwagę, dlaczego ten okres na zakup samochodu używanego może być złą decyzją i jak uchronić się przed przykrymi niespodziankami.

Woda – wielki wróg pojazdu

submerged pickup truck in water hole after tsunami, khao lak, thailand

Niedawne powodzie we Francji i w Niemczech są powodem rosnącej liczby aut popowodziowych, które już trafiły do Polski a będzie ich jeszcze więcej. Jestem pewien, że niewiele z tych aut wylądowało na złomowisku, być może Ty, Twój sąsiad, znajomy chcąc kupić używany samochód może trafić na taki niefartowny egzemplarz. Tematem przewodnim będą samochody, które doświadczyły wielkiej wody, jakie zagrożenie niesie za sobą zalanie pojazdu.

Hamulce, czyli element ratujący nam życie.

(Photo: Mikel Ortega)
(Photo: Mikel Ortega)

W każdym pojeździe jedną z najważniejszych części, która musi działać w 100% poprawnie są hamulce. To one powstrzymają nasz pojazd przed dalszym poruszaniem się, najszybciej wytracą prędkość, a w sytuacji awaryjnej zapobiegną kolizji. Niesprawność układu hamulcowego to już nie wada, lecz poważne niebezpieczeństwo, jakie pojazd sprawia na drodze. Zanim zakupimy samochód należy dokładnie zapoznać się ze stanem hamulców i każdy z nas powinien wiedzieć, jak to robić skutecznie.

Trzeba pamiętać, że to dość skomplikowany układ, na którego poprawne działanie składa się wiele części. Na efektywność hamowania nie mają wpływu tylko klocki hamulcowe, tarcze, bębny, ale także wiele innych elementów, o których dzisiaj będziemy mówić. Zaczniemy jednak od klocków hamulcowych.

Klocki hamulcowe

(Photo: Dave Linger)
(Photo: Dave Linger)

Gdy kupujemy samochód, możemy nie mieć profesjonalnej wiedzy co do parametrów pojazdu, dotyczy to również hamowania. Dlatego paradoksalnie decydującym testem nie będzie rozpędzenie pojazdu do pewnej prędkości i uderzenie w pedał hamulca z całej siły. Jeśli chcemy sprawdzić dokładnie stan klocków hamulcowych potrzebne będzie zdjęcie koła. W sprawdzeniu stanu klocków pomaga nam ich producent. Sprawdzamy ich grubość, poprzez otwór kontrolny w zacisku hamulcowym. Na wielu klockach hamulcowych znajduje się rowek, który mówi nam o ich kondycji, a jeśli nie jest widoczny to oznacza tylko jedno – klocki są do wymiany. Brzmi to pewnie dla wielu, jak czarna magia, ale uwierzcie mi, gdy spojrzycie na nowe klocki hamulcowe oraz te zużyte to będzie dla Was tak oczywista różnica, jak między świeżym, a zgniłym owocem. Warto też sprawdzić markę klocków hamulcowych, im tańsze zamienniki, tym krótszą mają nie tylko wytrzymałość, ale i efektywność.

Tarcze hamulcowe

(Photo: Nick Ares)
(Photo: Nick Ares)

Kolejna sprawa to tarcze hamulcowe, które są znacznie droższe niż klocki. Wizualnie nie powinny budzić naszych wątpliwości, jeśli widzimy wyraźne ubytki na powierzchni, korozję to musi wzbudzić nasz niepokój. Tarcza hamulcowa od razu zdradzi nam swój stan, już na pierwszy rzut oka, ale nie zawsze. W przypadku, gdy ten element nie do końca jest prosty może to umknąć naszej uwadze na pierwszy rzut oka. Hamowanie awaryjne z niskiej prędkości również nie zdradzi nam, czy tarcza jest prosta, w takim przypadku trzeba rozpędzić pojazd do około 70-80 km/h lub więcej i zacząć hamować, jeśli drgania przenoszą się na cały pojazd możemy być pewni, że jest to element do wymiany. Jeśli pojazd znosi przy hamowaniu możemy mieć do czynienia z nierównomiernym zużyciem hamulców. Wielu handlarzy, aby zminimalizować koszty poniesione przy sprzedaży i powiększyć zyski wymienia tylko jedną tarczę hamulcową, co jest niedopuszczalne! Na każdej osi samochodu wymieniamy zawsze parę tarcz, w przypadku starszych pojazdów na tylnej osi musimy zadbać o bębny hamulcowe po obu stronach.

 

Więcej na temat kłopotów z częściami przeczytasz w innym tekście: „Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie?”

 

Wycieki z układu hamulcowego

(Photo: BLM Nevada )
(Photo: BLM Nevada )

Kolejna sprawa to wycieki z układu hamulcowego. Jak już wspomniałem jest to dość skomplikowany element na który składają się także zaciski i cylinderki. To również nie są tanie elementy i mają znaczny wpływ na efektywność hamowania. Musimy sprawdzić stan płynu hamulcowego, jeśli są jakiekolwiek ubytki,  brakuje płynu oznacza to, że gdzieś mamy wyciek. W wielu pojazdach lubią pękać gumowe elementy, tudzież korodować przewody hamulcowe. Nawet niewielki wyciek jest już zwiastunem poważnych problemów, bo w wielu przypadkach trzeba będzie wymienić całość przewodów, a nie pojedynczy element. Gdy sprawdzamy pojazd na wilgotnej nawierzchni wyciek może umknąć naszej uwadze. Sposób na sprawdzenie, czy mamy do czynienia z wyciekiem jest bardzo prosty. Stawiamy pojazd na równej powierzchni, naciskamy ile sił mamy w stopie na pedał hamulca i obserwujemy co się dzieje. Jeśli po krótkiej chwili pedał hamulca zaczyna się poddawać, czyli nie zostaje w jednej pozycji, a zaczyna schodzić w dół, gdzieś w układzie jest wyciek. W jego lokalizacji powinna nam pomóc druga osoba, która w takiej chwili będzie obserwować samochód z dołu, nie umknie jej uwadze nawet drobny wyciek, będzie widoczny gołym okiem. Z bębnów hamulcowych również nie może być żadnych wycieków, a ich korozja może oznaczać, że dawno tam nikt nie zaglądał.

Zapowietrzenie układu hamulcowego

(Photo: frankieleon)
(Photo: frankieleon)

Zapowietrzenie układu hamulcowego również jest łatwe do zdiagnozowania. Jeśli pedał hamulca jest zbyt miękki mamy do czynienia z zapowietrzeniem. Gdy nie mamy pewności, czy to na pewno zapowietrzenie należy kilkukrotnie, dość szybko i energicznie nacisnąć na miękki pedał hamulca i jeśli po którymś kolejnym naciśnięciu nagle stanie się dużo twardszy to na 100% mamy do czynienia z zapowietrzeniem układu. Ten sam test, na wyłączonym silniku pozwoli nam sprawdzić stan pompy hamulcowej, wraz z zapowietrzeniem może dojść także do uszkodzenia pompy. Jeśli po takim kilkukrotnym naciśnięciu na pedał hamulca, nie czujemy aby twardniał lub co gorsza nie wraca do poprzedniej pozycji to mamy zdiagnozowaną awarię pompy hamulcowej. Pamiętajmy, że pedał hamulca nie może zapadać się zbyt głęboko, jeśli wchodzi do samego końca usterka może okazać się poważna.

9674152okc

Sprawdzamy też kondycję ABSu, o której wiele powie nam kontrolka na desce rozdzielczej. Jeśli podczas awaryjnego hamowania zacznie się palić, to powinniśmy się zaniepokoić, nawet jeśli czujemy, że ABS zadziałał. Tu również musimy sprawdzić, czy nie ma wycieków.

Hamulec ręczny

(Photo: IBenjamin Goodger)
(Photo: IBenjamin Goodger)

Ostatni element, dość istotny to tak zwany hamulec ręczny, jego kondycję najlepiej sprawdzić na stromym wzniesieniu, podjeżdżamy pojazdem, zaciągamy hamulec i sprawdzamy czy samochód stoi w jednej pozycji. Jeśli lewarek hamulca ręcznego łapie dość wysoko możemy mieć do czynienia z luźną linką i trzeba będzie się zająć tym problemem. Najlepiej, aby hamulec ręczny łapał na jednym z pierwszych ząbków.

Jak widać sposobów na sprawdzenie sprawności układu hamulcowego jest wiele, a ze względu na dość skomplikowaną budowę należy etapami dokonać każdej, z wymienionej wyżej czynności. Każdy dzisiaj wymienionych elementów musi działać w 100% poprawnie, jeśli jeden zacznie szwankować, będzie miał wpływ na pozostałe i w efekcie na same hamowanie, które na drodze nie może nas zawieść. W niektórych pojazdach jest to dość drogi element w serwisie, dlatego przed zakupem pojazdu upewnijmy się, ile będziemy musieli zapłacić za poszczególne części układu hamulcowego, aby nie wpuścić się w ogromne koszta na sam początek przygody z nowym samochodem.

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)

Maszynka do rozruchu silnika – akumulator

Screen Shot 2015-12-07 at 6.32.41 PM

Akumulator to podstawowa część, której potrzebujemy do rozruchu silnika. Na zewnątrz mróz daje o sobie znać szczególnie nocami, tak więc warto sprawdzić sprawność swojego akumulatora i przypomnieć sobie o jego istnieniu. Skrajne, ujemne temperatury źle wpływają na akumulator, przy starszych modelach wystarczy jedna noc i odpalenie auta rano jest niemożliwe. Jeszcze gorzej jeśli Twoje auto potrzebuje dużo prądu na rozruch! Dlatego warto poświęcić chwilę na dzisiejszy poradnik, aby zapobiegać nieprzyjemnym sytuacjom.

Co jest w tym akumulatorze takiego?

(źródło zdjęcia: )
(źródło zdjęcia: )

Zacznijmy od czystej teorii. Akumulatory 12 voltowe mają sześć oddzielnych ogniw. Każde z nich to płyty ujemne i dodatnie, oddzielone izolatorami, zanurzone w elektrolicie. Między płytami i elektrolitem zachodzą reakcje chemiczne, które przyjmują tudzież oddają ładunki elektryczne na zewnątrz. Gdy oddaje prąd na zewnątrz elektrolit staje się rzadszy, a gdy doładowujemy akumulator następuje wyrzucanie kwasu siarkowego do elektrolitu. Gęstość elektrolitu nie może być mniejsza, niż 1,27 G/cm3. Jeśli elektrolitu jest za mało należy dolać wody destylowanej. Akumulatora nie należy rozładowywać do zera, bo jak już wspomniałem następuje wyrzucanie kwasu siarkowego. W takim przypadku konieczne będzie odsiarczanie lub może nie nadawać się do użytku. Równie złą rzeczą jest przeładowanie akumulatora (będzie za długo podpięty do prostownika), bo w takim przypadku następuje uszkodzenie płyt, które jest nieodwracalne. Akumulator wydaje się urządzeniem prostym w budowie, ale nawet niewielkie odstępstwa od normy znacznie skracają jego żywot. Przyjmuje się wymianę akumulatora raz na 4 lata, jednak tańsze modele poddają się zaraz po zakończeniu gwarancji, czyli po dwóch latach.

Nie warto oszczędzać.

(źródło zdjęcia: )
(źródło zdjęcia: )

Gdy wybieracie się po akumulator do sklepu warto wziąć pod uwagę wiele czynników. Przede wszystkim prąd rozruchowy. Jeśli samochód potrzebuje sporo prądu do rozruchu nie warto oszczędzać! Weźmy przykładowo tani akumulator 80Ah – koszt około 220 złotych, nie łudźcie się, że wytrzyma więcej niż gwarancja przewiduje (no chyba, że ominie nas zima). Kolejne 220zł po 2 latach daje nam 500zł w sumie. Akumulator lepszej firmy, który bez problemu wytrzyma 4 lata to koszt rzędu 310złotych, jednorazowo różnica sporo, ale biorąc pod uwagę upływ czasu znacznie taniej będzie zainwestować raz, a dobrze.

„Jak się robi polskie bezwypadkowe.” Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie.

Za ceną zawsze idzie jakość, a niektórych firm zwyczajnie nie muszę przedstawiać i reklamować, robi to sama nazwa. I co najważniejsze, zawsze wybierajcie akumulator zgodnie z zaleceniami producenta. Nie kombinujemy i nie kupujemy mocniejszego akumulatora, niż ten który zaleca producent, gdyż instalacja w samochodzie może sobie nie poradzić z jego ładowaniem podczas jazdy. Jeśli macie wątpliwości, zapytajcie swojego mechanika, on na pewno Wam coś poleci. Wystrzegajcie się kupowania akumulatorów nieznanych firm, a przede wszystkim w hipermarketach, gdzie często nie są one przechowywane zgodnie z zaleceniem producenta i tracą swoją sprawność zanim trafią pod maskę.

Jak przygotować akumulator na zimę?

A man hook up booster cables to the discharged battery cold winter day

Pamiętajcie, że przygasające kontrolki to zwiastun kłopotów. Rozruch silnika powinien przebiegać sprawnie, bez żadnego migania na desce. Jeśli nasze światła z czasem świecą coraz słabiej, a przy załączeniu ogrzewania lub klimatyzacji deska rozdzielcza przygasa, to dla nas jasny sygnał – nasz akumulator dogorywa. Jak monitorować jego sprawność? Podstawowa sprawa, to czy nasz akumulator ma wskaźnik naładowania. Tzw oczko, znajdujące się zawsze w widocznym miejscu musi świecić się na zielono. Jeśli z biegiem czasu intensywność koloru zielonego spada, oznacza to, że nasz akumulator słabnie. Brak koloru, zazwyczaj oznacza rozładowanie. Jak zabezpieczyć się na taką ewentualność?

Screen Shot 2015-12-07 at 6.36.57 PM

Oczywiście najłatwiejszy sposób, to mieć w bagażniku kable rozruchowe, sąsiad, znajomy, czy przejeżdżający powinien być na tyle miły, żeby nas doładować i ruszyć w drogę. Jeśli jedziesz autem na przykład – pół godziny do pracy, to niestety zmartwię Cię, że po wyjściu z pracy znów nie będziesz mieć prądu, no chyba że Wasz pracodawca przygotował dla Was garaż na zimę. Co w takiej sytuacji? No sprawa jest prosta – trzeba wozić ze sobą kolejny magiczny przyrząd, jakim jest klucz. Po co? A no chociażby po to, aby wykręcić słabnący przez mróz akumulator. Gdy zabierzemy go w ciepłe miejsce, prąd nam nie ucieknie i będziemy mogli wrócić spokojnie do domu. Wiadomo, prościej kupić nowy akumulator i dla osób, które regularnie jeżdżą, a pod maską mają jakiegoś starocia, to jedyne sensowne wyjście, bo na dłuższą metę, jeśli w tym roku prognozy się sprawdzą, noszenie w torbie oprócz kanapek do pracy również akumulator do naszego samochodu, może być kłopotliwe i denerwujące. Ale nawet nowy akumulator może się poddać, jeśli auto trochę postoi na mrozie. Ważne, aby poza sprawnością akumulatora sprawdzone zostały klemy i ich okablowanie. Ich nieprawidłowe podłączenie lub uszkodzenie również może spowodować rozładowanie, bo podczas jazdy nie będzie ładowany prawidłowo.

„6 najczęstszych oszustw przy zakupie aut używanych.” Jak możesz ich uniknąć? Poznaj fakty i nasze rady jak się nie dać oszukać.

Upewnijcie się też (najlepiej u elektromechanika), czy w Waszym samochodzie coś nie pobiera prądu „na lewo”. Kontrolka świecąca się kilka nocy, awaria jakiegoś czujnika może nagminnie rozładowywać akumulator i nawet inwestycja w nowy może nie rozwiązać problemu. Sam miałem problem w jednym ze swoich aut, który po kolizji nie gasił światełka w bagażniku. Czy był otwarty, czy zamknięty zawsze się świeciło i w efekcie zdołał rozładować stary i nowy akumulator. Tylko ze sprawną instalacją elektryczną nasz nowy akumulator będzie działał długo i szczęśliwie.

Jak sami widzicie niesprawny akumulator niesie za sobą sporo niewygód i nieprzyjemności. Warto dbać o tą część naszego samochodu, bo zwyczajnie tylko dzięki niej możemy odpalić naszą maszynę. Jeżeli wybieracie się na urlop, lub nie planujecie wyjazdów na kolejne tygodnie warto wyjąć akumulator i zabrać go ze sobą do domu. Zmiany temperatur, jak już wiecie źle działają na to urządzenie, a brak regularnego ładowania ze strony alternatora skutkuje obniżeniem jego sprawności. Jeśli nie podoba Wam się wizja noszenia akumulatora do pracy, proszenia się sąsiadów o doładowanie to kupcie nowy akumulator i zadbajcie o niego lepiej niż o stary!

Odwieczny dylemat – skrzynia automatyczna, czy manualna?

(Photo: Red Rose Exile)
(Photo: Red Rose Exile)

Jakiś czas temu zauważyłem, że doświadczeni kierowcy dzielą się na dwie grupy – radykalnych i jałowych. Ci pierwsi nigdy nie zamienią skrzyni automatycznej na manualną i na odwrót – użytkownik skrzyni manualnej w życiu nie wsiądzie do samochodu z automatem. Druga grupa w jakie auto nie wsiądzie, takim jedzie i nie robi z tego specjalnego wydarzenia. Ale czy jest jakaś recepta na rozwiązanie tego dylematu? Przekonajmy się!

Komfort, wygoda, wolna lewa noga i prawa ręka.

Tak jest! To wszystko tylko i wyłącznie w aucie z automatyczną skrzynią biegów. Nawet najwięksi fani manualnej skrzyni biegów zgodzą się, że w ciągłych korkach błogosławieństwem jest posiadać skrzynię automatyczną. No bo kto z nas lubi przeskakiwać z luzu na jedynkę, na 2 sekundy na dwójkę i wracać do punktu wyjścia? Nikt nie jest na tyle szalony, lepiej by ktoś robił to za nas. Na drodze, gdzie prędkości przybierają już trzy cyfrowe liczby zdania są podzielone. Gdy jedziemy 1000 kilometrów w trasę manualna skrzynia może nas zmęczyć, a automat zanudzi na śmierć, nie ma na to reguły. Jeśli chodzi o mój stosunek do automatycznej skrzyni biegów to stwierdzam jasno (i w zasadzie nieskromnie), że w moim przedziale cenowym nie ma automatu, który zmienia biegi szybciej i sprawniej niż ja. Ale nie będę oszukiwał Was i samego siebie – cholernie drażni mnie machanie prawą ręką przez godzinę, gdy trafię na korek. Cholernie drażniło mnie także machanie skrzynią w Volkswagenie, którego jakiś czas temu miałem, bo był dla mnie bezpłciowy i przy wyższych obrotach brzmiał jak kruszony lód w sokowirówce. O tak, pragnąłem automatu w moim Volkswagenie, a że go nie miałem pozbyłem się samochodu po 3 miesiącach. W Fordzie, którego mam teraz z kolei nie wyobrażam sobie, że miałby sam za mnie zmieniać biegi, a to dlatego, że jako motomaniak poprawiam sobie humor dociśnięciem auta na wyższe obroty i szybką zmianą na kolejny bieg.

(Photo: Robert Couse-Baker)
(Photo: Robert Couse-Baker)

Oczywiście wiem, że mamy tryb dynamiczny w większości automatów, ale to nigdy nie będzie to samo. No właśnie; tryb dynamiczny – jak sprawdza się na trasie? Miałem możliwość jechać dość mocnym samochodem i zbiegiem okoliczności był to Volkswagen, a konkretnie Phaeton z V12 pod maską i szczerze? Nie wyobrażam sobie manualnej skrzyni w takim samochodzie. Powiem tak – im większy silnik, tym automat staje się bardziej przydatny, a nawet niezbędny. Poza tym to świetny sposób na długie podróże, które nie zawsze przebiegają płynnie, nie zawsze mamy wolny lewy pas i nie zawsze mamy humor i warunki na swawolne zmiany biegów. Gdy mamy na pokładzie 4 osoby nie wyciskamy z niego maksymalnego momentu obrotowego i mocy, staramy się ich bezpiecznie dowieźć na miejsce i tutaj możecie być pewni, że automat się nie pomyli.

Żadna skrzynia nie będzie mi mówić, jak mam żyć!

(Photo: Shunsuke Kobayashi)
(Photo: Shunsuke Kobayashi)

Są momenty, w których automatyczna skrzynia jest koszmarem. Jechałem kiedyś BMW Z3 z automatem i zacytuję klasyka – „w piekle już czekają na tego, który skonstruował tą skrzynię” to kompletna katastrofa. W żadnym trybie bieg nie wchodził tak jak chciałem – proszę o czwórkę, a ten dalej trójka, próbuję redukować do trójki, a tu nie! Uparcie trwa przy czwartym biegu, a samochód sprawia wrażenie, jakby miał zaraz się zadławić. W internecie przeczytacie multum artykułów o automatycznych skrzyniach, które nie wyszły i trzeba się ich wystrzegać.

(Photo: Homayon Zeary)
(Photo: Homayon Zeary)

Wracając do „manuala”, dla mnie to świetna sprawa. Jasne, drażni w korku, jest zdana tylko na mnie, a człowiek istota mylna i gdy wrzuci 1 zamiast 3 może zabić, ale dla mnie jest też druga strona medalu. Jako pasjonat motoryzacji czerpię radość z jazdy, a zmiana biegów to forma wyrażania siebie, której mnie pozbawiono w wielu samochodach. Było sporo aut, w których przetestowałem oba rodzaje skrzyń i w sumie tylko w jednym byłem pewien, że chcę automat – Mercedesie klasy E. Reszta nie do końca wiedziała czego chcę, nie reagowała na moją prawą nogę tak jak powinna, zwyczajnie nie synchronizowała się w 100% z moimi potrzebami. I to musicie brać pod uwagę, że czasem automat wrzuci bieg, którego nie chcecie i nic z tym nie zrobicie. W skrzyni manualnej macie pełną kontrolę nad sytuacją, a ja na przykład lubię mieć kontrolę nad tym co się dzieje wokół mnie, a w samochodzie w szczególności. No i dodajmy coś jeszcze – z manualną skrzynią zawsze możecie być dynamiczni, w sekundę zmienić zdanie, automat nie zawsze Wam na to pozwoli, a w starszych samochodach zawsze będzie wolniejszy od manualnej wersji.

Koszty utrzymania skrzyni biegów.

Jak w każdym przypadku, tak i tutaj wszystko zależy od tego jak jest eksploatowany samochód. Ale nie da się ukryć, że serwisowanie automatycznej skrzyni biegów jest znacznie droższe niż skrzyni manualnej. A jeśli przyjdzie Wam wymieniać skrzynię w całości, różnica w cenie może być dziesięciokrotna i to nie żart! Jest też powszechny stereotyp, że automatyczne skrzynie psują się częściej niż manualne, ale z tym się nie zgodzę. To zależy od konkretnego modelu samochodu, bo na własne oczy widziałem Opla Omegę B z przebiegiem 390 tysięcy i automatem od nowości, a także taką z manualem, gdzie skrzynia posypała się przy 250 tysiącach, a samochód był od pierwszego właściciela. Co ciekawe, mechanik stwierdził, że „te skrzynie tak mają” co było dla mnie przedziwne.

Zdania są podzielone, bo przy normalnej eksploatacji w większości przypadków skrzynia manualna rzeczywiście wytrzyma więcej, ale gdy intensywnie użytkujemy samochód, a co gorsza za jego kierownicą siada regularnie więcej niż jedna osoba to sytuacja się odwraca. Każdy ma inną nogę do sprzęgła i nie raz wsiadając po kimś, do chociażby samochodu służbowego sprzęgło chodziło zupełnie inaczej niż po mojej zmianie. Dlatego przy wyborze rodzaju skrzyni nie kierujcie się kosztami w jej utrzymaniu, ale odpowiedzcie sobie na pytanie, ilu regularnych kierowców będzie miał samochód?

(Photo: adogcalledstray)
(Photo: adogcalledstray)

W obu przypadkach skrzyń biegów, to co  przemawia do nas najbardziej, to fakt w jakiej jest ona kondycji. Gładkie przechodzenie między biegami, bez szarpnięć i dziwnych odgłosów to w obu przypadkach konieczność. Oczywiście w starszych samochodach z manualną skrzynią mamy wodziki, wybieraki skrzyni, których wymiana kosztuje grosze i nie należy skreślać samochodu na starcie z powodu niesprawności tej części skrzyni. W przypadku automatycznej skrzyni sprawa jest bezkompromisowa – wszystko musi chodzić jak szwajcarski zegarek. Odczuwalne szarpnięcia są niedopuszczalnie, tak samo odgłosy przy zmianie biegów i przechodzeniu z drive na reverse. Tak więc sprawa jest prosta o ile w manualu pewne niedoskonałości nie zwiastują wydatków na początek zakupu, to w przypadku automatu jest na odwrót, musicie być czujni i najlepiej przejechać się sprawnym automatem, jeśli wcześniej nie mieliście do czynienia z tego typu skrzynią biegów.

Co tu więcej dodawać? Wybór należy do Was! Komfort i spokój, czy pełna kontrola i kolokwialnie ujmując „fun”. Na koniec dodam ciekawostkę, że firma Saab próbowała kiedyś połączyć wygodę skrzyni automatycznej z pełną kontrolą nad zmianą biegów w manualnej wersji. Jak to możliwe? Skrzynia typu sensonic, bo taką nazwę nosi ten system ma normalny lewarek zmiany biegów, ale nie ma pedału sprzęgła, zmianą biegów steruje mózg Saaba. Jechałem kiedyś Saabem z sensoniciem i… była to totalna klapa! Pomysł nie wypalił, system był strasznie awaryjny, bo zwyczajnie nie da się zgrać mózgu maszyny z mózgiem człowieka, póki co musimy się zdecydować, albo jedno, albo drugie.

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)

Możesz też zostawić nam swój komentarz poniżej.

Dobry mechanik potrzebny od zaraz!

shutterstock_69847036

Ilu z Was nadziało się na fachowca, który nie spełnił Waszych oczekiwań? Zapewne 80% z osób czytających odpowiada twierdząco na pytanie – czy zawiodłeś się kiedyś na mechaniku samochodowym, a spora część z pozostałych 20% nie ma świadomości, że jest oszukiwana. W tym biznesie również nie ma sentymentu, każdy chce zarobić, jak najwięcej, a dzisiaj dowiecie się o kilku prostych zabiegach dzięki którym unikniecie rozczarowań.

Gdzie się podziały zużyte części?

(Źródło zdjęcia)
(Źródło zdjęcia)

Zaczniemy od kolejnego pytania – jak często zabieracie zużyte części, które Wasz mechanik miał wymienić? Czy w ogóle prosicie o pokazanie ich zaraz po naprawie? Jeśli nie, to popełniacie pierwszy, podstawowy błąd. Płacisz za usługę, ale często również za części, które uwaga: nie zawsze są wymieniane! Mechanik sugeruje wymianę jakiejś części, która jest sprawna, następnie wymontowuje ją z pojazdu, oczyszcza, wbija jakiś kod kreskowy żeby wyglądało autentycznie i już, gotowe, w kieszeni kasa za wymianę + za równowartość części. Oczywiście powie Wam, że rachunek zostawia u siebie, bo jest to gwarancja, żebyśmy go nie zgubili i takie tam różne inne, troskliwe zwroty w naszą stronę wysyła. Absolutnie nie gódźcie się na takie praktyki! Jeśli coś zostało wymienione, chcecie to zobaczyć; jak wyglądało, co było w tym zepsute, zasada: klient nasz Pan obowiązuje w każdej branży. Tylko, gdy będziecie mieli paragon/fakturę + starą część będziecie mieli stu procentową pewność, że została wymieniona.

Zepsuta część jest Twoją własnością.

Najgorzej jest oczywiście z częściami, których nie możemy zobaczyć, jak na przykład sprzęgło, czy skrzynia biegów. Czasami mechanicy ograniczają się do wymiany docisku sprzęgła lub samej tarczy wciskając oczywiście, że wymienili kompletne sprzęgło. Taka naprawa jest oczywiście bezcelowa, bo po pewnym czasie problem powróci, a wraz z nim kolejne banknoty do portfela mechanika. Uwierzcie mi, nawet jeśli jesteście stałymi klientami w jakimś warsztacie i nigdy nie prosiliście o zostawienie zużytych części zróbcie to po raz pierwszy, a gdy fachowiec zada pytanie – po co? – powinna Wam się zaświecić czerwona lampka! Mimo iż zepsuta, ta część nadal jest Waszą własnością i po zakończeniu usługi powinna do Was wrócić.

Top-Speed-Auto-Accessory-2879-S-Archer-Ave-Chicago-IL-60608-773-847-3718-shop-rims-mufflers-headlights-springs

Jednym ze sposobów na uniknięcie tego typu sytuacji jest zakup części na własną rękę i dostarczenie jej mechanikowi wraz z samochodem. Ja robię tak od dobrych kilku lat, bo wolę mieć 100% pewność co do jakości zakupionej części i jej pochodzenia. Oczywiście nie raz proponowano mi, że mechanik sam kupi część, bo będzie miał taniej, bo ma znajomości, dojścia, kupuje bez VATu, ale zupełnie mnie to nie interesowało. Uparcie stoję przy swoim i sam dokonuję tego wyboru. Nawet jeśli nie jesteście w temacie z pomocą przychodzi internet, w którym znajdziecie odpowiedziedź na 90% pytań z zakresu motoryzacji, prawie każdy model ma swoje forum sympatyków, a w nim wszystkie typowe i nietypowe usterki trapiące dany samochód. Dzięki temu unikniecie nie tylko bubli, jakim nie raz są części zamienne, ale także wykluczycie usterki, które sugeruje Wam mechanik.

Dobry mechanik, czy partacz?

shutterstock_59303590

W internecie można znaleźć różnego rodzaje rankingi, strony na których klienci zostawiają swoje opinie o warsztatach samochodowych. Nie raz są to złośliwe wpisy konkurencji, dlatego nie należy się sugerować pojedynczymi przypadkami, lepiej stawiajcie na ilość wpisów. Podobnie jest z tym co zobaczymy przed warsztatem. Jeśli mechanik ma kolejki, zapisuje terminy to nie trafił na stado naiwnych ludzi. Im więcej aut na placu mechanika, tym lepiej świadczy o nim samym, jak z restauracją – jeśli jest dobre jedzenie będą kolejki, jeśli nie to lokal świeci pustkami. Chodź nie jest to cecha decydująca, ja spotkałem się z warsztatem w Krakowie, który specjalizował się w szybkich naprawach i miał na stałe zatrudnionych tylu mechaników, aby wykonywać prace na bieżąco, a jeśli brakowało rąk do pracy szef sam chwytał za klucz i brał się do roboty.

Cena to nie wystarczający wyznacznik.

The Car workshop for repairs and setups
The Car workshop for repairs and setups

Ciężko też stwierdzić po cenach, czy mechanik jest dobry, czy nie. Ceny zależą nie tylko od samego właściciela, ale także od miejsca w którym działa warsztat, od konkurencyjności w danej okolicy. Jedni cenią się, bo zwyczajnie są w branży kilkanaście lat, mają renomę, świetny sprzęt i mają świadomość, że ludzie i tak do nich wrócą. Są też tacy, którzy cenią się wysoko, a naprawiają w warsztacie rodem z poprzedniego okresu i to kolejny wątek który chciałem poruszyć. Jeśli interes się kręci to każdy rozsądny przedsiębiorca inwestuje w swój biznes.

Rozejrzyjcie się po budynku, od razu rzuci Wam się w oczy czy sprzęt jest nowy, dobrej jakości, takie rzeczy kolą w oczy nawet laików. Jeśli budynek jest ciasny, pełen starego sprzętu, bez podnośnika to można powiedzieć wprost – niewiele osób tu zagląda. Z kolei jeśli budynek nie napawa optymizmem, a wewnątrz znajdziemy nowoczesny sprzęt nie ma się co zniechęcać, bo każdy z nas wie jak drogie w utrzymaniu są pomieszczenia użytkowe. Prosta zasada – miejcie oczy szeroko otwarte od momentu, gdy przekraczacie próg warsztatu.

Mam 100% pewność, że nie zostałem oszukany!

(Photo: sylvar)
(Photo: sylvar)

100% w życiu rzadko istnieje, jednak w przypadku mechaników jest wyjątek. Oczywiście jest sposób, abyście mieli 100% pewność, że nie zostaliście oszukani, że mechanik zrobił dokładnie to o co prosiliście. Jedyny sposób jaki znam to stać przy mechaniku od początku do końca naprawy. Na to niestety większość z nas pozwolić sobie nie może, bo zwyczajnie nie mamy na to czasu – praca, dom, rodzina. Ja jestem specyficzny i nie zostawiam mojego samochodu sam na sam z mechanikiem nawet na sekundę. Oczywiście, gdy pierwszy raz pojawiam się w jakimś warsztacie i stoję jak słup z kamerą nad mechanikiem spotykam się z dziwnymi spojrzeniami, bo nikt nie lubi, gdy jego praca jest monitorowana. Ale za drugim, trzecim razem zarówno właściciel, jak i naprawiający mechanik przyzwyczaili się do mojej obecności. Było to z korzyścią dla obu stron, oni nie musieli po skończonej naprawie tracić czasu na długie opowieści o tym co się wydarzyło za drzwiami ich garażu, a ja na bieżąco mogłem monitorować przebieg naprawy. Świetna sprawa i polecam chociaż raz spróbować tego sposobu, poświęćcie dzień wolnego, aby monitorować na żywo naprawę Waszego auta. Mechanik na bieżąco pokazuje co się złego stało, nie raz tłumaczy dlaczego, odpowiada na pytania.

Z jedynym warsztatem mocno się zaprzyjaźniłem i nie raz aktywnie uczestniczyłem w naprawie swojego samochodu. Dlaczego warto chociaż raz przyjrzeć się zabiegowi z bliska? Z prostej przyczyny. Gdy raz zostaniecie w garażu, śledząc poczynania mechaników dłubiących przy Waszym aucie, oni przy każdej następnej naprawie będą mieli świadomość, że w każdej chwili możecie wparować do warsztatu na kolejny monitoring i szczerze? Albo będą tak zmęczeni Waszą obecnością, że naprawią tak, aby nie było się do czego doczepić, albo arogancko wyproszą Was i będziecie mogli opuścić warsztat zanim się rozczarujecie. Warto rozmawiać z pracownikami, szefem i nawiązać jakiś kontakt, tak po ludzku i aż przyjemniej jechać do takiego warsztatu (o ile taka wizyta w ogóle może być przyjemna).

Wyuczone, fachowe regułki budzą trwogę.

(Photo: gavin rice)
(Photo: gavin rice)

Gdy pierwszy raz jestem w jakimś warsztacie staram się mówić językiem mechanika. Między zdania wrzucam jakąś historię z przeszłości, jak to sam naprawiłem to i owo, staram się robić wrażenie osoby, która zna ten temat chociaż w połowie tak dobrze, jak oni. Nie można przesadzać i robić z siebie specjalisty, bo gdybyśmy nim byli to nie przyjeżdżalibyśmy do mechanika prosząc o naprawę, tylko zrobilibyśmy to sami. Możemy wyjść na niepoważnych, dlatego lepiej ograniczać się do oceny sytuacji, gdy nie jesteśmy w 100% czegoś pewni. Ja lubię sam dłubać przy samochodzie, szperać po internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie – jak to można naprawić, ale nie każdy ma na to czas i chęci. Ale dobrze byłoby żebyście wiedzieli, gdzie znajduje się część, którą mechanik ma się zająć, rzucić nazwami kilku firm produkujących te części, może nawet pokusić się o ocenę, czy dana naprawa jest skomplikowana czy nie. To również macie podane na tacy w internecie, gdy auto wyrzuca błąd na komputerze, pali na trzy cylindry, coś szumi stuka, wystarczy że dodacie do danej usterki model samochodu i otwiera się przed Wami prawdziwa skarbnica wiedzy warsztatowej.

Podsumowując – wcale nie jest trudno znaleźć dobrego mechanika, tych kilka prostych zabiegów pozwoli Wam uniknąć oszustów i kombinatorów. Absolutnie nie dajcie się zdominować mechanikowi, bo to nie jest na Waszą korzyść! To Wy jesteście klientami, to Wy mu płacicie i to on ma Was w 100% zadowolić i w taki sposób wykonać swoją pracę, abyście wrócili do niego, gdy znów coś przestanie działać.

Więcej o naprawach i częstych usterkach przeczytacie tutaj.

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie). Zostaw nam też swój komentarz poniżej.

 

Jak się robi polskie „bezwypadkowe”

(Photo: Der Robert)
(Photo: Der Robert)

Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie. Na polski rynek trafiają  samochody najczęściej z Francji, Belgii, Niemiec, Włoch i z USA. Warto wiedzieć, co dzieje się pomiędzy sprzedażą „bezwypadkowego” auta za granicą, a zakupem takiego samochodu w jednym z setek krajowych komisów. Od momentu sprzedaży do zakupu  auto przechodzi w Polsce długą drogę oraz serię zabiegów, czasami w ilościach hurtowych.

No więc jak to wygląda od samego początku.

(Źródło zdjęcia )
(Źródło zdjęcia )

Samochody w lepszym stanie do kraju wjeżdżają na lawetach, pozostałe często są transportowane w kawałkach w aucie dostawczym! Potem takie auto trafia do jednego z Polskich warsztatów. Mechanik spisuje jakie części są potrzebne i na giełdzie  kupuje najtańsze – niekoniecznie dokładnie od tego modelu i zaczyna  się „rzeźbienie” przy pomocy młotka, palnika, a później szpachli, włókna szklanego i lakieru –  tak się robi polskie „bezwypadkowe”.

(Źródło zdjęcia)
(Źródło zdjęcia)

Takie auto na początku w miarę jęździ, choć w przyszłości będzie sporo kosztować nowego właściciela.

Po takich zabiegach samochód trafia na jedną z okolicznych myjni, gdzie auto, w którym jeździł nałogowy palacz, zostaje odświeżone i teraz jest po niepalącej kobiecie. Na koniec trochę plaka na deskę rozdzielczą, opony zaczernić, żeby wyglądały jak nowe, i takie auto trafia do komisu. Sprawnie obfotografowane może nawet świetnie się prezentować na serwisach z używaniymi samochodami.

(Photo: Stockografie)
(Photo: Stockografie)

Dokonując zakupu używanego samochodu, robimy to niestety na podstawie informacji, które dostarcza nam zainteresowany sprzedażą człowiek. W ten sposób często stajemy się ofiarami oszustów, nieuczciwych lub nieświadomych sprzedawców. W ogłoszeniach roi się od zwrotów typu „świeżo sprowadzony” i „bezwypadkowy”, w rzeczywistości pojazdy takie doświadczyły poważnych ingerencji w konstrukcję nośną. Zabiegi takie jak wstawianie tzw. ćwiartek, progów, przyspawanie całych dachów jest zupełnie powszechnym procederem. Instalacja poduszek powietrznych, które mają zresetowany sterownik jest nie mniej powszechna.

(Photo: James Mitchell)
(Photo: James Mitchell)

A co mówią sprzedający? No cóż,  przez telefon zawsze słyszymy zapewnienia, że z samochodem jest wszystko w porządku, jedyne czego wymaga to mała “kosmetyka”. W czasie jazdy próbnej  takim “bezwypadkowym”, kiedy coś przestaje działać , coś się nie włącza, jakaś kontrolka się świeci albo nie świeci to wytłumaczeniem jest prawie zawsze akumulator, bo to takia uniwersalna wymówka z perspektywy sprzedającego – oczywiście.

Faktem jest, że każde auto da się doprowadzić do dobrego stanu technicznego, kłopot w tym, że to kosztuje więcej jeśli zrobiłoby się to naprawdę fachowo. Najczęściej niestety bywa inaczej, bo przecież nakłady jakie trzeba by ponieść żeby samochód po poważnym wypadku doprowadzić do właściwego stanu, przewyższyłyby jego rynkową wartość. Żaden handlarz nie zdecyduje się wydać więcej na remont, niż jest w stanie na nim później zarobić. Takie procedery nie są nielegalne (są nawet chronione przez prawo), ale zdecydowanie nieuczciwe wobec nabywców.

Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa, a co jeśli takie posklejane auto ponownie ulegnie wypadkowi? Jeśli uszkodzone było podwozie, progi czyli to co stanowi konstrukcję nośną pojazdu? Taki samochód już nie będzie zapewniał bezpieczeństwa jakie gwarantował producent. Co to tak faktycznie znaczy? Obrazowo rzecz ujmując, przy niewielkiej kolizji samochód może złożyć się jak harmonijka i lepiej żeby wtedy w środku nie było Ciebie, ani nikogo z Twoich bliskich.

Jak się chronić przed zakupem „egzemplarza po przejściach”?

(Photo: Insure Wish)
(Photo: Insure Wish)

Najlepiej zdobyć jak najszerszą informację o historii samochodu, szczególnie istotne wydaje się sprawdzenie czy auto uległo wypadkowi, a jeśli tak, to jakiemu? Taką możliwość daje Autoraport. Pomóc Ci może w tej kwestii sprawdzenie VIN. Numer VIN możesz znaleźć w kilku miejscach w samochodzie, szczegóły znajdziesz tutaj. “sprawdzenie vin” jest proste, wystarczy spytać sprzedawcę o niego, jeśli sprzedawca odmawia przekazania Ci numeru VIN, to znak, że może lepiej odpuścić sobie ten egzemplarz. Nie stać Cię na błędne decyzje? Chcesz, aby samochód, którym będziesz jeździł, bezpiecznie zawoził Cię do domu? Jeśli dojdzie do kolizji oczekujesz, że ochroni Ciebie nawet wtedy, kiedy sam pojazd zostanie uszkodzony? Auto po poważnym wypadku i naprawie może nie sprawdzić się i zawieść w takich sytuacjach twoje zaufanie. Nie ryzykuj przy zakupie samochodu!

Co możesz znaleźć w Autoraporcie?

Po pierwsze wystarczy jedynie wpisać numer VIN na stronie. Autoraport może Cię poinformować o takich faktach: w razie, kiedy zanotowany został wypadek – możesz poznać rodzaj wypadku i typ uszkodzenia, oraz czy użyta została poduszka powietrzna. Dowiesz się, czy to auto było kradzione – Autoraport ma informacje z całego świata na temat kradzieży. Możesz poznać Oryginalne Dane Techniczne, które są świetnym punktem wyjścia do sprawdzenia pojazdu, bo opisują dokładnie auto zaraz po zjechaniu z taśmy produkcyjnej, więcej o tym jak z nich korzystać znajdziesz tutaj. Wreszcie możesz zobaczyć zdjęcia powypadkowe i zawsze dokładnie obejrzeć, jak to naprawdę wyglądało.

Sprawdzaj Autoraport, który dostarczy Ci ważnych informacji potrzebnych do podjęcia dobrego i świadomego wyboru!  Wystarczy jedynie wpisać VIN.
Wygraj z oszustwem!

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)

Możesz też zostawić swój komentarz poniżej.

Jak ocenić kondycję silnika po spalinach wydobywających się z rury wydechowej?

A car tail pipe with exhaust coming out

Gdy układ wydechowy w naszym samochodzie zaczyna zamieniać się w komin nie jest to dobra wiadomość. Co prawda w Polsce nie mamy jeszcze tak rygorystycznych przepisów, jeśli chodzi o normy emisji spalin, jak chociażby w Niemczech, ale mimo to zdarzają się samochody, które mają problem z zaliczeniem testu analizatorem spalin na przeglądzie technicznym. Sprawdźmy co zwiastuje dym z rury wydechowej.

Benzyna kontra diesel (różnice w jednostkach napędowych)

(Photo: Bryn Pinzgauer) (Photo: Mike Roberts)
(Photo: Bryn Pinzgauer)
(Photo: Mike Roberts)

Dzisiaj zajmiemy się odwiecznym pytaniem wśród kierowców. Benzyna czy Diesel? Wiadomo, że wszystko zależy od subiektywnego podejścia do sprawy, ale gdy się zapyta większości użytkowników samochodów czym się różnią te dwa paliwa, to wielu ma problem z precyzyjną odpowiedzią na to z pozoru proste pytanie. Spotykać się można ze stereotypami typu: „diesel mniej pali”, „diesel więcej może przejeździć”, „benzyniak jest tańszy w utrzymaniu” itd. A ja dzisiaj postaram się wyjaśnić dokładnie na czym polega ta subtelna różnica.

Jeśli chodzi o samochody osobowe ze statystyk wynika, że więcej ludzi sięga jednak po jednostki benzynowe. Diesle to raczej samochody dostawcze, firmowe, użytkowane bardziej intensywnie na co dzień. Powszechnie znane stwierdzenie, że diesel pali mniej nie mija się z prawdą, bo w rzeczywistości tak jest, z małymi wyjątkami. Skąd to się bierze? Obecnie w odróżnieniu od lat wstecz sytuacja na stacjach benzynowych trochę się zmieniła. Zawsze to diesel był tańszy teraz sytuacja na niektórych stacjach, w zależności od pory roku i stanu na rynkach paliw, ceny oleju napędowego i bezołowiowej wyrównują się lub minimalnie od siebie różnią. Na stacjach bardziej znanych typu BP, Orlen, Statoil, Shell utrzymuje się jednak tendencja droższej benzyny. Każdy z nas kupuje na litry prawda? No i tu jest haczyk pogrzebany. Gdybyśmy kupowali paliwo na kilogramy diesel byłby znacznie droższy. Wszystko zmierza do tzw. wartości opałowej, tłumacząc ten termin mówimy o ilości ciepła (energii) podczas spalania jednostki masy lub jednostki objętości. Jednostką, którą my sobie przyjmiemy będzie MJ / litr, ponieważ kupujemy w litrach.

I tak biorąc litr benzyny oraz litr diesla, mamy następujące wyniki.

(Photo: Simon Bierwald)
(Photo: Simon Bierwald)

Wartość opałowa oleju napędowego wynosi w przybliżeniu jakieś 37MJ/l, natomiast benzyny około 32MJ/l. Czyli z tego jasno możemy stwierdzić, że diesel wydziela około 15% energii więcej na każdym litrze niż benzyna. No i może się wydawać, że to stąd się bierze głównie niższe spalanie. Możemy powiedzieć wprost, że olej napędowy dzięki swoim właściwościom pozwala stworzyć bardziej wydajne silniki, dobrze współpracuje z turbosprężarką, a jej moc możemy zwiększać bez obaw o to, że efektywność spalania nam spadnie. Efektem wyższego sprężania silników diesla, jest mówiąc na chłopski rozum wyższą sprawność silnika. Olej napędowy dzięki swojej kaloryczności jest bardziej wydajny i dlatego to diesla montuje się w wielkich samochodach użytkowych typu ciągniki siodłowe, autobusy itd. Benzyna za to ma niższą gęstość niż diesel.

Dlaczego diesle są droższe?

(Photo: Bryn Pinzgauer)
(Photo: Bryn Pinzgauer)

Mówimy oczywiście o fabrycznie nowych silnikach. Tu też sprawa jest prosta, ponieważ wszystko zmierza do sposobu podawania paliwa. Olej napędowy musi być dostarczany do silnika pod wyższym ciśnieniem i dużo bardziej precyzyjnie. Wymaga mechanicznie dużo większego dopracowania, niż silnik benzynowy. No i oczywiście równoznaczne z tym jest też to, że diesel będzie w utrzymaniu droższy, ponieważ części zamienne do silnika benzynowego, dużo prostszego w budowie będą tańsze. I ktoś zaraz rzuci komentarzem, no dobra skoro silnik diesla jest wydajniejszy, zwiększenie mocy nie odbija się na efektywności spalania, dlaczego sportowe wozy typu Porsche, Lambo itd. jeżdżą na benzynie? Jeśli chodzi o sportowe własności silnik diesel przegrywa ponieważ jest dużo cięższy. Szybkość wynika z lekkości, stąd właśnie Lotus Exige, z silnikiem 1.8 czterocylindrowym, wykrzesał z siebie 270KM i bierze na każdym zakręcie Forda Mustanga z silnikiem V8 5.4 i mocy 500KM. Różnica w masie to nawet 700kg, a gdyby ładować diesla byłaby jeszcze większa.

Moc.

(Photo: SuperCar-RoadTrip.fr)
(Photo: SuperCar-RoadTrip.fr)

Jeśli przechodzimy do mocy samochodu, to można zauważyć, że diesle przy podobnych pojemnościach co silniki benzynowe, mają jej znacznie mniej. Jednak diesle uzyskują swoją moc przy znacznie niższych obrotach silnika, niż benzynowe. Olej napędowy spala się dużo wolniej, więc silnik nigdy nie będzie się obracał tak szybko jak silniki benzynowe.

Skąd ten hałas?

No i kolejna kwestia, myślę już mniej ważna, ale ciekawa, ile razy zastanawialiście się dlaczego diesel pracuje głośniej od benzyny? Charakterystyczny odgłos pracy silnika diesla bierze się z kwestii, którą już tu poruszyłem, olej napędowy jest wtryskiwany do silnika w momencie gdy temperatura powietrza oraz ciśnienie są największe. Z takiej mieszanki, gdy olej napędowy miesza się z powietrzem dochodzi do gwałtownego spalania, które nazywamy detonacją. Im szybciej się rozprzestrzenia, tym ten charakterystyczny dźwięk jest głośniejszy, a co do intensywności tu już odpowiedzialny jest za to bezpośrednio wtrysk paliwa, w zależności od tego z jakim silnikiem mamy do czynienia.

Patrzmy co wlewamy!

I na koniec ostatnie już dzisiaj pytanie, co gdy się pomylimy na stacji benzynowej i nalejemy złego paliwa?

(Photo: Michael Fawcett)
(Photo: Michael Fawcett)

O tym już producenci oraz stacje pomyślały i jest mało prawdopodobne nalanie diesla do benzyna, ponieważ pistolety na stacjach benzynowych się różnią. Te dieslowskie są szersze niż benzynowe, przez co pistolet na większości stacji po prostu nie wejdzie nam do wlewu, możecie spróbować, wiem że są wyjątki, starsze auta mogą mieć nadal szerszy wlew, ale te nowsze już na pewno nie.

Co jeśli jednak wlejemy diesla do baku benzyniaka?

Jeśli jednak się tak zdarzy, nie wolno uruchamiać silnika. Jak już wiemy gęstość oleju napędowego jest większa niż benzyny, więc dojdzie do zabrudzenia, a może nawet zatkania filtra paliwa, świec, można nawet uszkodzić katalizator. Więc gdy dojdzie do takiej pomyłki i zauważymy to wystarczająco wcześnie to wystarczy pozbyć się z baku złego paliwa i spokój, zassanie przez silnik złego paliwa kończy się dużo gorzej. Auto po wypaleniu resztek benzyny po prostu zgaśnie i dalej już nie pojedzie. Jednak odwrotna sytuacja jest dużo bardziej dramatyczna.

Co gdy nalejemy benzyny do silnika wysokoprężnego?

Ze względu na to, że wlew diesla jest szerszy a pistolety z benzyną węższe wydaje się to bardziej prawdopodobne, co wtedy? Z nazwy nam wynika, że diesel zawiera także olej, który jak wszyscy wiedzą ma za zadanie smarować, w tym przypadku ON smaruje elementy silnika podczas jego pracy – konkretnie wtryskiwacze oraz pompę wtryskową. Benzyna nie posiada w sobie właściwości smarujących, więc uruchomienie silnika wysokoprężnego skończy się uszkodzeniem wyżej wymienionych części, a dłuższa praca może skończyć się zatarciem silnika. Więc będą kłopoty. Naprawa jest tak kosztowna, że czasem bardziej opłaca się kupić nowy samochód! Bo oprócz wymiany popsutych części, do rachunku należy doliczyć tak samo jak w przypadku benzyny oczyszczanie całego układu oraz odpowietrzanie.

Powiecie, że jak można się tak pomylić ? Mi się nie zdarzyło ale znam ludzi, którzy mieli takie przygody, a powiem Wam więcej. Jeśli kiedykolwiek będziecie na złomowisku, być może w poszukiwaniu jakichś części, zapytajcie pracowników czy są na złomowisku auta z silnikiem na olej napędowy, do których nalano benzyny. Możecie przeżyć szok, ja z tym się spotkałem dwa razy dotąd. Raz przez przypadek, gdy szukałem części do Fiata Palio na złomowisko zobaczyłem dwa Fiaty Palio II generacji, patrzę do środka przebieg 167 tys. km i zapytałem co to się stało. Okazało się właśnie, że są to firmowe samochody, w których pracownicy nalali do diesla benzyny, a naprawa była po prostu nieopłacalna. Zaciekawiło mnie to, bo to dosyć świeży samochód, a już wylądował na złomie. Podobnie było gdy zobaczyłem Seata Toledo, rocznik 2003 z przebiegiem 197 tys. km z dobrze znaną wszystkim jednostką 1.9 TDI. Ze zdziwioną miną podszedłem do pracownika złomowiska i pytam: już? Przy takim przebiegu? I okazało się, że stało się dokładnie to samo, co w Fiatach na poprzednim złomowisku. Chwila nieuwagi, zamyślenie, częste zmiany samochodów (w firmie jeździmy dieslem, a w prywatnym samochodzie silnik benzynowy) i nieszczęście gotowe, więc patrzmy co wlewamy.

Przechodząc do wyboru, co jest lepsze – diesel czy benzyna stwierdzenie może być tylko jedno.

To kwestia indywidualna, nie powinna być sporna, bo każdy ma swoje wady i zalety. Wszystko tak naprawdę zależy od tego ile kilometrów pokonujesz swoim samochodem, do czego jest Ci on potrzebny? Którym samochodem lepiej Ci się jeździ? Jeżeli ktokolwiek Wam powiedział, że nie ma różnicy w prowadzeniu samochodu z silnikiem wysokoprężnym, a silnikiem benzynowym to zwyczajnie nie jeździł jednym z nich. Twój wybór padł na diesla? Licz się z wyższymi kosztami utrzymania i wyższymi rachunkami u mechanika. Wolisz benzynę? Zostawisz więcej pieniędzy na stacji benzynowej, a Twój silnik będzie gorzej znosił upływ czasu i odległości. I pamiętajmy o jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy. Na rynku pojawiają się kolejni gracze, bo coraz większe znaczenie mają instalacje gazowe i silniki elektryczne. Za góra dwa lata trzeba będzie poświęcić więcej czasu i zadać sobie pytanie – co wybrać: diesel / benzyna / instalacja gazowa / silnik elektryczny?

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)

Zostaw nam swój komentarz poniżej.