Clicky

Jak dobrać akumulator samochodowy?

Można śmiało powiedzieć, że zima to najbardziej ekstremalna pora roku dla każdego samochody. Niskie temperatury znacznie gorzej wpływają na podzespoły silnika, a przede wszystkim na akumulator, który odpowiada za rozruch silnika.

Stan techniczny akumulatora

Im niższe temperatury tym jego sprawność jest bardziej istotna. Jak sprawdzić jego kondycję? Potrzebny nam będzie miernik prądu stałego i etapami wykonujemy następujące czynności. Przekręcamy kluczyk na zapłon i sprawdzamy napięcie na akumulatorze. Jego wartość powinna wynosić 12,5 V , a jeśli nasza jest znacznie niższa to oznacza, że nasz akumulator nie jest w 100% naładowany. Jeżeli nie czujemy się na siłach na dowolnej stracji diagnostycznej, za niewielkie pieniądze możemy sprawdzić nie tylko akumulator, ale także alternator, który odpowiada za jego ładowanie podczas jazdy. Żywotność obecnie produkowanych akumulatorów określa się na około 4-5 lat w zależności i klasy i modelu. W górnej części, zazwyczaj pod nalepką wyryta jest data produkcji, która zasugeruje nam jak długo akumulator jest użytkowany.

Sprowadzamy samochód z Holandii

Holandia to drugi, najczęściej wybierany kraj jeśli chodzi o sprowadzenie pojazdu. Mimo iż kraj jest mały to rynek jest dość szeroki, właściciele często zmieniają samochody i pozbywają się ich chętnie, za okazyjne ceny. Drugą stroną medalu jest fakt, że niechętnie naprawiają pojazdy, bo serwisy są dość drogie. W Polsce pojawia się coraz więcej aut z Holandii, jednak często są to pojazdy po przejściach, a nawet bardzo poważnych wypadkach, których skutków nie łatwo oszacować. Trzeba bardzo uważać, aby nie dać się nabrać w Polsce na „pewny pojazd sprowadzony z Holandii”.

Auta z Francji i Niemiec z popowodziową historią

 

Zima 2018 na zachodzie Europy zostawiła po sobie wiele szkód. We Francji Sekwana wylała zalewając okoliczne miasta. W Niemczech burze śnieżne zostawiły po sobie katastrofalne szkody i sprawiały, że rzeki również były znacznie ponad stan. W kontekście motoryzacyjnym warto wspomnieć, że to właśnie z tych dwóch krajów trafiają do nas najczęściej używane pojazdy, które później kupujemy. Poruszymy ten temat, jakie ryzyko niesie za sobą posiadanie popowodziowego pojazdu i jak pomocny jest numer VIN sprawdzenie go może nam pomóc przy zakupie samochodu sprowadzanego właśnie z tych krajów.

Volkswagen Passat B7, czy jest wart uwagi?

Wiadomo od lat, że Passat uchodzi w Polsce za jeden z najczęściej kupowanych samochodów na rynku wtórnym. Jedni z tego żartują, inni kupują i jeżdżą od kilku generacji tym właśnie modelem Volkswagena. Pochylając się szerzej nad tym tematem można pokusić się o polemikę czy jest to auto warte uwagi?

Jak kupować auto z instalacją LPG

orange_gas

Świat motoryzacji zmienia się z roku na rok, coraz mocniej zaskakując nie tylko entuzjastów, ale także zwykłych użytkowników poszukujących funkcjonalnego środka lokomocji. Przez długie lata jedyną sensowną propozycją dla kierowców oczekujących możliwie niskich kosztów eksploatacyjnych były samochody wyposażone w silniki diesla. Istotnie, nieskomplikowane – by nie powiedzieć prymitywne jednostki wysokoprężne urzekały bezawaryjnością, a także niewielkim zużyciem oleju napędowego.

Niestety – wraz z rozwojem technologii i wymagań zakończyła się era niskiej awaryjności. Nowoczesne silniki diesla rzeczywiście są oszczędne, z drugiej jednak strony – ich serwis pochłania pokaźny budżet. Jedyną sensowną alternatywą dla wysokoprężnych konstrukcji są silniki benzynowe z zamontowaną instalacją gazową LPG. Na dobrą sprawę ich kariera na polskim rynku rozpoczęła się w latach 90-tych, wówczas hitem popularności stały się proste instalacje mieszalnikowe. Do dziś samochody spalające tańszy gaz LPG są ciekawą propozycją, także na rynku wtórnym, spełniając potrzeby oszczędnych kierowców.

Niestety – podobnie jak w przypadku innych pojazdów pochodzących z drugiej ręki, przed podjęciem decyzji o zakupie powinniśmy bacznie sprawdzić i zweryfikować wiele kluczowych kwestii. Bagatelizowanie lub co gorsza przeoczenie niektórych oznak zużycia, zbliżających się awarii, zagwarantują nam mnóstwo kosztownych problemów i nieplanowanych wizyt w serwisie. Nic więc dziwnego, że jedną z najważniejszych czynności przed kupnem jest sprawdzenie historii samochodu. Dzięki niej możemy poznać dotychczasowy życiorys samochodu, ale przede wszystkim przebyte naprawy. Pamietajmy  że dokumentacja, którą przedstawia sprzedawca mogła być podrobiona bez większego problemu, dlatego warto sprawdzić, czy to co jest w niej zapisane zgadza się z informacjami w Autoraporcie. Przyrzyjmy się wobec tego, jak kupować samochód z instalacją LPG.

Wielu kierowców dość nonszalancko podchodzi do kwestii zakupu samochodu. Zamiast wnikliwie zweryfikować stan techniczny pojazdu, wyszukując ewentualne usterki mechaniczne czy ślady napraw blacharsko lakierniczych, kierowcy po prostu dają się oszukać, płacąc bez zastanowienia. O skutkach takiego postępowania najboleśniej przekona się nasz portfel w chwili wystąpienia pierwszej poważnej awarii.

Jak dobrze przeprowadzić oględziny samochodu

(Photo: starsstop)
(Photo: starsstop)

Bez względu na to, jaki silnik ma pod maską interesujący nas samochód, oględziny zacznijmy od obejrzenia dostępnej dokumentacji oraz porównania owych danych ze stanem faktycznym. Pierwszą czynnością na naszej liście kontrolnej powinno być poproszenie sprzedawcę o numer VIN i z jego pomocą sprawdzenie Oryginalnych Danych Technicznych. Pozwalają one na określenie konkretnego poziomu wyposażenia, jednostki napędowej, skrzyni biegów czy koloru nadwozia, z łatwością poznamy też wszelkie zmiany w wyposażeniu wnętrza. Jakiekolwiek odstępstwa od urzędowych danych mogą nawet uniemożliwić zarejestrowanie samochodu po zakupie. W takim wypadku nie warto wierzyć w tłumaczenia sprzedającego, przedstawiającego niezbyt wiarygodną historię o niegroźnym wypadku i naprawie blacharskiej z przeszłości.

Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał Twój samochód zaraz po wyjeździe z fabryki?

Zdecydowana większość pojazdów dostępnych na rynku wtórnym, nie tylko w Polsce, sprzedawana jest z „pełną historią serwisową”. Nawet nastoletnie samochody z silnikami benzynowymi z instalacją LPG bardzo często posiadają skrzętnie prowadzoną dokumentację swojej historii. Nie dajmy się zwieść sztuczkom handlarzy i nieuczciwych sprzedawców. Na pozór doskonale wypełnioną książkę serwisową w kilka minut każdy sprzedawca może zamówić w internecie, płacąc za nią jedynie kilkadziesiąt złotych. Wbrew pozorom duży przebieg nie powinien dyskwalifikować danego egzemplarza w naszych oczach, najważniejszy jest ogólny stan techniczny pojazdu i brak poważnych wypadków w przeszłości. W zweryfikowaniu tego pomoże nam sprawdzenie przeszłości wypadkowej tego samochodu w Autoraporcie.

Jak się robi polskie „bezwypadkowe”.  Od lat w naszym kraju odbywa się niekontrolowany import samochodów. Nigdy nie ma pewności, kiedy takie auto naprawdę przywieziono, ani w jakim było stanie.

Stan silnika to sprawa kluczowa

Screen Shot 2015-11-12 at 9.47.19 PM

Stan techniczny silnika ma szczególne znaczenie w przypadku samochodów z instalacją LPG, warunkuje on przecież poprawne działanie całego zestawu, a w konsekwencji rozmiar oszczędności eksploatacyjnych, jakie daje spalanie tańszego gazowego paliwa. Wielu kierowców zapomina o bieżącym, regularnym serwisowaniu instalacji gazowej. Bez cyklicznych wymian zużytych elementów i regulacji nie działa ona poprawnie – wyraźnie słabną osiągi, rośnie także zużycie gazu.

Kupując auto z drugiej ręki z instalacją LPG miejmy na uwadze częstotliwość, z jaką poprzedni właściciel wymieniał olej silnikowy i wszystkie filtry. Ogromne znaczenie dla żywotności silnika ma rzecz jasna jakość stosowanego oleju, chroniącego wnętrze jednostki przed trudnymi warunkami pracy. W czasie oględzin sprawdźmy obecność jakichkolwiek wycieków z silnika, równa praca silnika na gazie na biegu jałowym świadczy nie tylko o dobrej jakości tankowanego gazu, ale również o dobrej kondycji i poprawnej regulacji całej instalacji. Po zweryfikowaniu stanu i stopnia zużycia układu chłodzenia, poziomu oleju silnikowego, płynu chłodniczego i napędu rozrządu możemy śmiało wybrać się na jazdę próbną.

Jazda próbna – czyli egzamin ostateczny. Obejrzeliśmy pojazd, porozmawialiśmy z właścicielem, mamy w jednej ręce dokumenty, w drugiej gotówkę, więc pora na jazdę próbną!

Pamiętajmy aby sprawdzić samochód w różnych warunkach drogowych – nie tylko w czasie jazdy osiedlowymi drogami. Silniki benzynowe z instalacjami gazowymi muszą idealnie pracować w każdych warunkach. Jazda testowa pozwoli nam dostrzec wszelkie bolączki silnika, jakie pojawiają się przykładowo przy wyższych obrotach lub po osiągnięciu temperatury roboczej. Wówczas wiele awarii daje o sobie znać – nierówną pracą, przerywaniem, przełączeniem się silnika na zasilanie benzynowe czy wybuchami mieszanki gazu i powietrza w kolektorze dolotowym.

(Photo: Sarah German)
(Photo: Sarah German)

Kupując niesprawdzony samochód z instalacją gazową LPG narażamy się na liczne ponadprogramowe wydatki serwisowe. Każda instalacja gazowa, podobnie jak sam silnik i inne mechaniczne podzespoły samochodu, podlega procesowi naturalnego zużycia w czasie użytkowania. Kłopot jednak w tym, że zmotoryzowani zapominają często o jej fachowym serwisowaniu – w ten sposób oszczędzając pozornie kilkaset złotych. O skutkach takowego zachowania nie trzeba chyba przypominać. Zaniedbana instalacja gazowa w krótkim czasie po zakupie doprowadzić może do mnóstwa usterek, w konsekwencji których zmuszeni będziemy nawet do remontu lub wymiany całego silnika. Możemy spodziewać się problemów z działaniem układu chłodzenia, silnik będzie pracował przy zbyt wysokiej temperaturze, co doprowadzi do jego przegrzania (możliwe wypalenie uszczelki pod głowicą). Ciągłe drgania prowadzić mogą również do przecierania się przewodów gazowych i elektrycznych instalacji, zlokalizowanie i usunięcie uszkodzeń pochłonie kilkaset złotych. Znacznie większy rachunek otrzymamy za naprawę elektroniki sterującej instalacją – z czasem przewody i styki korodują, brudzą się, co prowadzi do pojawiania się zakłóceń pracy całego zestawu.

Wyeliminowanie z listy zakupów auta powypadkowego i dobre rozeznanie się w aktualnej kondycji samochodu, pomogą nam w udanym zakupie a co za tym idzie w uniknięciu masy problemów.

 

Numer VIN – pierwszy krok do udanego zakupu auta.

(Photo: Ken Mayer)
(Photo: Ken Mayer)

Kupując samochód często skupiamy się tylko na tym, co powierzchowne – wygląd, marka, siła silnika. Nie przechodzi nam przez myśl, że dany samochód mógł być kradziony albo w przeszłości brał udział w poważnym wypadku.

Ślepo wierzymy sprzedawcom i niekiedy może się to okazać katastrofalne w skutkach. Dlatego przed decyzją o zakupie swojego wymarzonego samochodu warto spytać o jego numer VIN, który jest kluczem do poznania wielu cennych informacji oraz ochronienia się przed wieloma nieprzyjemnymi konsekwencjami błędnego zakupu. Pamiętajmy o tym, że mamy zawsze prawo zapytać sprzedawcę o numer VIN.

Czym jest VIN?

VIN (Vehical Identification Number) to unikatowy 17 cyfrowy numer przypisany do każdego pojazdu. Wybijany jest już na etapie produkcji. Nie ma dwóch identycznych numerów, więc można powiedzieć, że jest liniami papilarnymi lub kodem DNA samochodu (jak również wszystkich innych maszyn poruszających się po drogach – motorów, ciężarówek, autobusów itd.). VIN musi znajdować się nie tylko w aucie, ale także w jego dokumentach, takich jak np. dowód rejestracyjny.

Gdzie szukać numeru VIN?

(Photo: Spencer Thomas)
(Photo: Spencer Thomas)

Umiejscowienie VIN na samochodzie różni się w zależności od producenta. Najczęściej jednak znaleźć go można na desce rozdzielczej. Szukajmy po stronie kierowcy blisko miejsca, w którym przednia szyba styka się z deską rozdzielczą, można go zobaczyć już z zewnątrz samochodu. VIN musi się także znajdować w okolicy silnika (koło prawego amortyzatora lub na przegrodzie czołowej). Kolejne miejsce jest mniej oczywiste – okolice zatrzasku przednich drzwi po stronie kierowcy. W jeszcze innych przypadkach VIN umieszczany jest także pod przednim dywanikiem po stronie pasażera. Tutaj przydatna instrukcja.

Czym charakteryzuje się numer VIN?

VIN w każdym miejscu w samochodzie powinien być identyczny, a także zgadzać się z dokumentami. Jeśli choć jeden znak się nie zgadza powinna zapalić nam się czerwona lampka w głowie. Istnieje wiele realnych niebezpieczeństw o których warto wiedzieć; auto mogło być kradzione lub zrobione „na nowo”, z kilku różnych pojazdów, VIN mógł być przeszczepiony z innego samochodu, to tylko niektóre z niebezpieczeństw, o których warto wiedzieć.

6 najczęstszych oszustw przy sprzedaży aut używanych.

Jeśli jednak numery VIN są wszędzie takie same to nadal nie spieszmy się z wyciąganiem portfela, bo nadal jest wiele istotnych informacji, które pomogą nam w świadomym zakupie i które chcielibyśmy poznać, o czym napiszę za chwilę. Do tak ważnej decyzji jak zakup samochodu warto się dobrze przygotować i użyć tych narzędzi, które są w naszym zasięgu jeszcze przed organizowaniem oglądania samochodu, co wiąże się często z poświęceniem sporego czasu i niejednokrotnie wydatkami.

Lepiej na spokojnie sprawdzić wszystko, na co pozwala nr VIN nie ruszając się z domu. Można skorzystać z profesjonalnej strony Autoraport.pl, która korzysta z niezależnych źródeł takich jak; ubezpieczyciele, wydziały komunikacji, aukcje samochodowe, policja, urzędy stanowe, autoryzowane stacje obsługi ASO, aukcje pojazdów po szkodzie całkowitej. Jednym słowem taka usługa będzie kompleksowa.

Czego możemy się dowiedzieć z pomocą numeru VIN?

(Photo: domino_dude)
(Photo: domino_dude)

Za pomocą numeru VIN możemy w Autoraporcie sprawdzić takie informacje jak: ile samochód ma lat, czy brał udział w wypadkach, jeśli tak to jakich. Możemy się dowiedzieć które części w samochodzie zostały wymienione, jaki był jego przebieg albo czy auto nie było kradzione. Ta ostatnia kwestia jest o tyle ważna, że w przypadku nawet rutynowej kontroli policyjnej może okazać się, że samochód, za który przecież zapłaciliśmy, zostanie nam zabrany. Próżno wtedy liczyć na zwrot kosztów czy też zadośćuczynienie – zapewne sprzedawca szybko wyprze się transakcji, a my zostaniemy nie dość, że bez samochodu to jeszcze z dużym problemem, niestety polskie prawo w tej sytuacji stoi po stronie sprzedawcy.

VIN to przepustka do wiedzy.

4114832700_451cb31405_z

Bardzo często sprzedawcy potrafią skutecznie nami manipulować i zachęcać do kupna auta, które w rzeczywistości nie ma nic wspólnego tym, co opisane jest w dokumentach i co widać na zdjęciach w ogłoszeniu. Nie bądźmy naiwni, niech każdorazowe sprawdzanie numeru VIN  stanie się nawykiem w naszych poszukiwaniach odpowiedniego samochodu. Numer VIN jest kluczem dzięki któremu możemy skorzystać z serwisu Autoraport, który właśnie umożliwia sprawdzenie historii samochodu. Czy kupując używany samochód nie chcemy znać jego przeszłości? Wiedzieć, czy miał wypadki, jeśli tak to jakie? Czy wiedza o tym, że samochód był kradziony, albo służył jako auto firmowe nie wpłynie na nasze decyzje zakupowe? Jeśli tak to lepiej poznać prawdę przed sięgnięciem po portfel.

Numer VIN to także klucz do poznania Oryginalnych Danych Technicznych, które znaleźć można w każdym Autoraporcie. Dzięki nim dowiemy się w jakim stanie był samochód zaraz po wyjechaniu z fabryki. Taka wiedza pozwala nam prowadzić osobiste śledztwo, które części, elementy wyposażenia są oryginalne, a które nie.

Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie?

W naszym interesie jest wiedzieć jak najwięcej. Pomyślmy jak wiele kłopotów możemy sobie zaoszczędzić wiedząc, co działo się z samochodem o którego zakupie myśimy. Jaki to atut w ręku przy negocjacjach cenowych wiedzieć, że auto miało np stłuczkę, którą sprzedawca próbuje przed nami ukryć, albo o której po prostu nie wie.

Sprawdzanie VIN powinno się stać naszym nawykiem, kiedy jesteśmy zainteresowani samochodem używanym, czy to od obcego nam sprzedawcy, czy nawet od znajomego, który po prostu może nie być świadomy przeszłości pojazdu na sprzedaż.

Nie wahajmy się pytać sprzedawcę o numer VIN tym bardziej, że ma on zawsze obowiązek udzielić nam tej informacji. Jeśli pytając o numer VIN spotkamy się z odmową, lepiej poszukać innego samochodu.

 

Zima nadchodzi, powraca temat ogumienia!

(Photo: Andy Rennie)
(Photo: Andy Rennie)

Zima a wraz z nią temperatury spadające poniżej zera oraz pojawiające się opady śniegu to niebezpieczny czas na naszych polskich drogach. Pierwsze nieprzewidziane opady śniegu to powód wypadków, kolizji i karamboli, bo zwyczajnie opony letnie nie dają rady podczas niższych temperatur. Dzisiaj porozmawiamy właśnie o oponach.

Opona to jedyna część samochodu, która styka nas z drogą.

To zdanie ukazało się kiedyś w jednej z reklam opon i trafia ono w sedno sprawy. Po tym jednym zdaniu powinniśmy dojść do szybkiego wniosku, że na oponach nie warto oszczędzać. Wiele zależy od samochodu, ale drogę hamowania determinuje właśnie opona, która albo będzie się ślizgać, albo wgryzie się w śnieg, mokry asfalt lub błoto. Znam ludzi, którzy cały rok jeżdżą na oponach letnich i wbrew pozorom nie są to osoby nieodpowiedzialne z natury, lecz kilku z nich to świetni kierowcy, którzy w dodatku mają samochody z napędem na tył. Wiecie do czego zmierzam? Urządzają sobie niezłą zabawę na śniegu, goniąc własny bagażnik. Ja jednak wolę nazywać ich samobójcami, bo jakim kierowcą byś nie był, to musisz mieć wyobraźnię. Co w sytuacji, gdy na ośnieżoną drogę wyskoczy Ci dziecko? Hamowanie pulsacyjne? ABS? Zapomnij! Letnia opona będzie się zachowywać jak tenisówki na lodzie. Jeżeli świadomie rezygnujesz z opon zimowych to mam dla Ciebie radę – zrezygnuj również z obuwia zimowego. Pobiegaj po oblodzonych, zaśnieżonych chodniku w trampkach i policz ile razy się wywrócisz. Następnie zdaj sobie sprawę z tego, że tak samo jak Twoje nogi wyposażone w niewłaściwe obuwie, zachowa się samochód wyposażony w niewłaściwe ogumienie. Jest tu jednak mała różnica – wywracając się na śniegu sam, skończysz z kilkoma potłuczeniami, a gdy zaczniesz tańczyć na śniegu samochodem, z dużo większą prędkością możesz za sobą pociągnąć zdrowie, a nawet życie ludzi znajdujących się wokół ciebie.

(Photo: lmnop88a)
(Photo: lmnop88a)

Temat jest bardzo poważny, bo samochodów i kierowców na naszych drogach przybywa i bardzo często musimy myśleć za innych. Jeśli przed nami będzie jechał młody kierowca, wyposażony w dobre opony i nagle zdecyduje się zahamować awaryjnie (czego my, doświadczeni kierowcy nigdy byśmy nie zrobili w tym momencie) możemy wylądować w jego bagażniku i narazić się na koszty. No właśnie – tutaj pojawia się magiczne słowo koszty! Wymiana opon, zakup nowych niesie za sobą pewne wydatki. Jeśli jesteś osobą oszczędną z góry radzę Ci przesiądź się na autobus, albo policz ile będzie Cię kosztowała kolizja z innym samochodem (to bardzo optymistyczna i łagodna wersja tego co może się stać na oponach zimowych) i skonfrontuj to z ceną opon zimowych do Twojego samochodu. Zapewniam Cię, że wynik tego porównania sprawi, że zdecydujesz się odwiedzić w ciągu najbliższych tygodni wulkanizatora.

Różnice między letnimi, a zimowymi oponami

oponyporownanie

Musimy sobie zdać sprawę, że w przypadku opon zimowych nie chodzi tylko o rodzaj bieżnika, czy strukturę. Nie raz słyszałem – nie ma śniegu więc po co mi zimówki? Już wyjaśniam. Chodzi głównie o to z jakiego materiału zrobione są zimowe opony. Gdy temperatura spada opona letnia zwyczajnie twardnieje, ponieważ mieszanka z której została zrobiona nie jest przystosowana do tak skrajnej temperatury. Zimowa opona pozostaje miękka, dokładnie taka jaką była, gdy zakładaliśmy ją na początku i stąd właśnie bierze się jej przyczepność. Jeżeli nie wierzycie to polecam sprawdzić, nawet teraz gdy temperatury nad ranem spadają do 0 stopni. Większość kierowców, którzy zmieniają opony w zależności od pory roku robią to, ponieważ mieli okazję wpaść w poślizg na oponach letnich. Ja również miałem nieprzyjemną okazję wpaść w poślizg na rondzie, w BMW na letnich oponach (dodam tylko, że nie był to mój samochód), gdzie na szczęście udało mi się wytracić prędkość, zachować zimną krew i nie użyć hamulca, który w takiej sytuacji może się okazać gwoździem do trumny. Na moje szczęście natężenie ruchu nie było duże, prędkość z jaką jechałem również, więc nic poważnego się nie stało, ale serce prawie skoczyło mi do gardła. Od tamtej pory nie mam zamiaru ryzykować i mimo pewności co do swoich umiejętności za kierownicą nie staram się ich weryfikować na drodze pełnej innych kierowców.

Zakup opon, na co się zdecydować.

(Photo: shrk)
(Photo: shrk)

Gdy dochodzimy do meritum, wybieramy się do wulkanizatora po opony pojawia się szereg pytań. Na jaką markę się zdecydować? Czy kupić nowe, a może używane opony? Czy wystarczy jedna para opon? Odpowiedzi na te pytania stoją na waszym podjeździe. Wszystko zależy od tego – jakim samochodem jeździcie, jak często jeździcie i gdzie jeździcie. Magazyny motoryzacyjne wykonują szereg testów, na które my sobie nie możemy pozwolić. Warto poszperać w internecie, albo sięgnąć po taki magazyn i sprawdzić jak wyszło takie porównanie. Wiemy, jak wielu jest producentów opon na naszym rynku, jedni kuszą ceną, inni nazwą, a dzięki testom w formie tabelki będziemy mogli rzucić okiem na dosłownie każdy parametr opony – droga hamowania na śniegu, droga hamowania na śliskiej nawierzchni, cena, gwarancja itd. Napisałem na początku, że nie warto oszczędzać, ale to nie dlatego, abyście wszyscy ruszyli do wulkanizatora i wybrali opony po 400 złotych za sztukę. Wszystko zależy jak dużo jeździcie i gdzie jeździcie. Jeżeli w Waszym mieście drogowcy dbają o stan dróg i śnieg nie zalega tam zbyt często to może warto pomyśleć o oponach używanych, z bieżnikiem, który nadal nadaje się do użycia. Ci co znają się na rzeczy wiedzą już co w poprzednim zdaniu jest nie tak. Czy bieżnik to kwestia podstawowa? Absolutnie nie! Pierwszą rzeczą, na jaką zwracamy uwagę jest wiek opony! Z biegiem czasu, niezależnie od tego jak często było użytkowana i jak przechowywana struktura opony ulega nieodwracalnym zmianom. Dlatego szacuje się, że żywotność opony to maksymalnie 6 lat i tego kryterium trzeba się trzymać. Niech Was nie przekonują tłumaczenia handlarzy oponami, że pochodzą z południa Francji, że są od aut z przebiegiem 20 tysięcy kilometrów, 6 lat tylko tyle Was interesuje.

(Photo: Dean Hochman)
(Photo: Dean Hochman)

Opony z zachodu przyjeżdżają do nas kontenerami i w większości są to opony pochodzące z aut powypadkowych, dlatego jeśli już decydujemy się na używane opony warto dokładnie zbadać ich pochodzenie, a najlepiej szukać opon od prywatnego właściciela, opon które nie dość, że są tańsze w zakupie, to często mają pewniejszą historię. Jeżeli natomiast jeździcie bardzo często samochodem, zdarza się Wam pokonywać ścieżki, na których śnieg zalega parę dni, a drogowcy nie nadążają z odśnieżaniem i zabezpieczaniem nawierzchni warto dołożyć tych kilka stówek i kupić nowe opony, z gwarancją. Różnice cenowe są czasem niewielkie, kiedyś znalazłem używane opony za 90 złotych za sztukę i byłem gotowy je kupić. Czysta ciekawość wysłała mnie do wulkanizatora, gdzie czekały na mnie nowe opony za uwaga – 140 złotych za sztukę. Wiadomo – wydałem 200 złotych więcej, ale zamiast 4 letnich opon, które pojeżdżą góra dwa sezony, miałem nówki, z żywotnością 6 lat, których koszt przy ewentualnej sprzedaży pojazdu zwróci się i to w sporym stopniu.

opony_zimowe_kleber_195_65_15_komplet_zima_pozna_36504

Czy warto oszczędzić i założyć tylko jedną parę opon? Tutaj wiele zależy od tego jak srogą zimą obdarzy nas matka natura. W Polsce nie mamy obowiązku jeżdżenia na oponach zimowych i wielu decyduje się na założenie tylko jednej pary, choć tutaj pojawia się kolejne pytanie – gdzie założyć? Na tył, czy może na przód? Szczerze Wam powiem, że ilu wulkanizatorów i mechaników, tyle odpowiedzi. Jedni twierdzą, że na koła napędowe, a co gdy mam napęd na tył? Wtedy o kierunku jazdy na śniegu mają decydować letnie opony? Wątpliwości, które pojawiają się przy takim wariancie i ta niepewność w zachowaniu pojazdu sprawiają, że lepiej machnąć ręką i założyć komplet opon. Ale jeśli jeździcie waszym autem kilka lat, już to robiliście i jesteście pewni tego rozwiązania nie mam zamiaru Was przekonywać do innej opcji, bo Wy sprawdziliście sami, jak to wygląda w rzeczywistości, a ja nie.

Opony wielosezonowe – dobre na wszystko?

całosezonowe

Dochodzimy do rodzaju opony, który bardzo lubimy w naszym kraju. Wielosezonówki, czyli dwa w jednym. Mają nas zatrzymać na suchym asfalcie i pomóc, gdy wpadniemy na śniegu w poślizg, genialnie, nie muszę kupować dwóch par i jestem bezpieczny! Ciężko wyczuć sarkazm w słowie pisanym, ale brzmi on właśnie tak, jak poprzednie zdanie. Sprawdza się stare przysłowie – jeśli coś jest do wszystkiego, to w gruncie rzeczy jest do niczego. Opony wielosezonowe miałem okazję mieć w swoim pierwszym samochodzie. Gdy mieliśmy letnią ulewę nie potrafiłem przewidzieć, jak się zachowają podczas awaryjnego hamowania, a na ośnieżonym odcinku drogi jazda z prędkością 70km/h skończyła się w zaspie śniegu. I nie były to tanie, używane opony, tylko zupełnie nowe opony z przedłużoną na 4 lata gwarancją! Od tamtej pory powiedziałem – nigdy więcej opon wielosezonowych. Moim zdaniem zakładanie takich opon to trochę hazard. Zakładamy się z matką naturą, o warunki pogodowe. Jeśli w danym roku zarówno w lato, jak i zimę pogoda nas oszczędzi, to wygraliśmy. Natomiast jeśli będą nas nawiedzać deszcze w lipcu i śnieżyce w styczniu to przegraliśmy i obyśmy przegrali tylko zakład, a nie życie.

(Photo: Dennis Sitarevich)
(Photo: Dennis Sitarevich)

Czy przesadzam sugerując, że opony wielosezonowe są niebezpieczne? Absolutnie nie! Tym bardziej dla niedoświadczonych kierowców, bo to jest wybór środka, które w średnich warunkach sprawdzają się świetnie, natomiast w skrajnych mają więcej problemów, niż standardowe opony. Tutaj również decydować o wyborze będzie częstotliwość użytkowania samochodu. Bo jeżeli masz przed domem auto miejskie i jeździsz 5-10 tysięcy kilometrów rocznie to może być dobry wybór, w innych przypadkach musisz zrobić rachunek zysków i strat. Zarówno dziennikarze, jak i producenci zalecają dwa komplety opon. Skoro producenci zalecają, to po co produkują opony wielosezonowe? Bo jest na nie zapotrzebowanie, bo my chcemy je kupować i to w zasadzie jedyny powód. Warto też sprawdzać na bieżąco newsy w tej kwestii, bo producenci od lat głowią się nad złotym środkiem. W tym roku takim producentem jest Michelin, który stworzył oponę – CrossClimate. Sam chętnie przetestowałbym takie opony w swoim samochodzie (więcej informacji: http://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/rewolucyjna-opona-michelin-crossclimate/bng0z), choć cena trochę odstrasza. Wielosezonowe opony to kompromis, który nie w każdej sytuacji się sprawdza, sami wiemy jak to wygląda w życiu. Idąc z kimś na kompromis zarówno my, jak i oponent musimy zrezygnować z części swoich racji, to samo jest w kwestii opon. Ja jestem z natury osobą bezkompromisową, więc opony wielosezonowe dla mnie nie istnieją.

Wulkanizatorzy już na nas czekają

Mechanic adjusting the tire wheel at the repair garage

Uzupełniając temat warto odpowiedzieć na pytanie – kiedy wymienić opony? Osobiście sugeruję się temperaturą panującą na dworze. Jeżeli zaczyna spadać poniżej zera coraz częściej, a prognozy nie przewidują nagłego ocieplenia to nie waham się ani chwili i zmieniam opony na zimowe. Sporo osób zdecydowało się już na wymianę opon, po ostatnim, jednodniowym ataku zimy, ale ja póki co pozostałem przy oponach letnich, bo temperatura w najbliższych dniach ponownie wraca do jesiennych standardów i jeśli zaskoczy mnie deszcz, przy 15 stopniach to wolę mieć na felgach opony letnie.

Gdy już wymienimy opony, gdzie przechowywać letnie na kolejny sezon? Tutaj ponownie najważniejszą kwestią jest temperatura. Jak już wiecie – opony letnie twardnieją w niższych temperaturach. Jeśli macie zamiar je rzucić na podwórko i przykryć kocem, czy folią na zimę to radzę Wam od razu je wyrzucić na śmietnik. Muszą być w suchym miejscu, nie narażonym na warunki atmosferyczne, temperatura w takim miejscu nie powinna spadać poniżej 10 stopni, a najlepiej aby była wyższa. Jeżeli Wasza piwnica, garaż w zimę pokrywa się szronem to może warto zostawić opony u wulkanizatora, bo wielu za niewielką opłatą oferuje przechowanie opon na zimę. Wtedy nie zostawiajcie wszystkiego w rękach wulkanizatora, upewnijcie się gdzie będą leżeć przez najbliższe miesiące Wasze opony, bo kilka razy już widziałem opony w drewnianym baraku na zapleczu warsztatu, ponownie stosujcie zasadę ograniczonego zaufania. Weźcie sobie do serca te rady i uzbrójcie się w rozsądek i wyobraźnię na najbliższe miesiące.

 

Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie). Zostaw nam też swój komentarz poniżej.

Formalności po zakupie samochodu używanego

(Photo: Sharon & Nikki McCutcheon)
(Photo: Sharon & Nikki McCutcheon)

Udało się kupić Wam samochód. Radość i entuzjazm, który często towarzyszy temu wydarzeniu sprawia, że zapominamy o formalnej stronie zakupu pojazdu. Dzisiaj z zaznaczeniem wszystkich scenariuszy przedstawiam, czego należy dopilnować zaraz po tym, jak odbierzemy kluczyki od nowego pojazdu.

Bezwypadkowość – cecha nabyta?

(Photo: David Amsler)
(Photo: David Amsler)

Weźmy w rękę kawałek papieru lub tektury. Zgniećmy go w dłoniach a potem spróbujmy go doprowadzić do poprzedniego stanu. Jakoś się udało, więc powtórzmy proces jeszcze raz. Oczywiście papier zgniata się za drugim razem znacznie łatwiej, niż za pierwszym. Teraz przełóżmy to na grunt motoryzacyjny. Dokładnie tak samo zachowa się samochód, bo po pierwszej kolizji uszkodzony element jest znacznie bardziej wrażliwy niż poprzednio.

Jak dajemy się nabić w butelkę z przebiegiem samochodu.

(Photo: dodge challenger1)
(Photo: dodge challenger1)

O cofaniu liczników mówi się już dosłownie wszędzie. Niesamowite jest to, że temat nadal się nie wyczerpuje. I choć próbuje się wprowadzić swego rodzaju utrudnienia dla sprzedających w tej kwestii, jak na przykład dokumentowanie przebiegu pojazdu przy każdym przeglądzie technicznym, nadal na naszym rynku jest za dużo pojazdów z przebiegiem mniejszym niż rzeczywisty. Temat badałem już z wielu stron, sam spotykałem się z samochodami z cofniętym licznikiem, rozmawiałem z handlarzami na ten temat, dzisiaj chciałbym obiektywnie spojrzeć na ten temat.