Przychodzi czas, gdy każdy z nas wędruje po komisach, wertuje ogłoszenia w poszukiwaniu samochodu, który spełnia nasze oczekiwania. Oczywistością jest, że sprawdzamy stan techniczny, ale ilu z nas sprawdza dokładnie, jak to jest od tak zwanej strony papierkowej? Przegląd, ubezpieczenie OC po dzisiejszym artykule staną się dla Was rzeczami trywialnymi.
Kupiliśmy samochód, po kilku tygodniach do naszych drzwi puka policja. Dostajemy informację, że nasza nowa maszyna jest kradziona. Szok? Niestety takie sytuacje zdarzają się częściej niż Wam się wydaje. I nie ma na to reguły, nieistotne czy kupiliście auto w komisie, czy od osoby prywatnej, to może się zdarzyć zawsze. Trzeba przypomnieć sobie zasadę, którą powinniśmy stosować na drogach – zasadę ograniczonego zaufania. Zarówno w trasie, jak i podczas zakupu jest ona potrzebna, aby uniknąć przykrych sytuacji. No, ale jeśli byliśmy nieuważni to czekają nas kłopoty.
Naturalne jest, że tracicie samochód, bo musi on wrócić do prawowitego właściciela.
W związku z tym, że to Wy staliście się właścicielem pojazdu pochodzącego z kradzieży i to Was znalazła policja to stajecie się takim samym obiektem zainteresowania, jak człowiek od którego nabyliście pojazd. To nie żart! Musicie udowodnić prokuratorowi, że nabyliście ten samochód bez wiedzy o tym, że jest kradziony. A jeżeli osoba, od której kupiliście samochód jest Wam w jakiś sposób bliska (znajomy, rodzina) sprawa się komplikuje.
Możecie być nawet posądzeni o to, że kupiliście ten konkretny samochód w „złej wierze”, czyli z wiedzą o tym, że pochodzi z kradzieży. No, ale rozważmy wariant niedbalstwa – kupiłem samochód, ale nie wiedziałem, że jest kradziony. Po tłumaczeniach i prawdopodobnej rozprawie sądowej nadal możecie się stać oskarżonym w tej sprawie. Jak to możliwe? Prokurator może Wam postawić zarzut nieumyślnego paserstwa, za który grozi Wam do 5 lat pozbawienia wolności. Możecie być tego nieświadomi, ale przy zakupie pojazdu Waszym obowiązkiem jest sprawdzenie jego historii, w tym także faktu, czy samochód pochodzi z legalnego źródła.
Jeśli nie usłyszycie żadnych zarzutów to pozostaje jeszcze inny problem, z perspektywy więzienia mniej poważny, ale jednak bardzo dotkliwy. Wydaliście przecież na samochód swoje własne pieniądze i jak je teraz odzyskać?
Oczywiście sami musicie walczyć o nie w osobnej sprawie sądowej. Droga też jest długa, a złodzieje samochodów to ludzie cwani i zabezpieczeni na taką ewentualność. Sprzedają samochód, a w praktyce nie są właścicielami niczego, ani nieruchomości, ani pojazdu, nie mają żadnych dochodów, a w takim przypadku odzyskanie pieniędzy staje się praktycznie niemożliwe. Sam proces trwa bardzo długo, bo zbadać trzeba cały majątek złodzieja, a gdy nie ma co badać zostajecie z niczym.
Mój znajomy kilka lat temu zakupił Volkswagena Caravelle po tuningu. W środku miał wbudowane fotele masujące ze skóry, telewizor, dvd, dodatkowe oświetlenie, wiele fajnych bajerów. Człowiek od którego kupował samochód „specjalizował się” w sprzedaży tego typu samochodów i choć mojego znajomego zdziwiło, że od specjalisty w dziedzinie otrzymuje umowę kupna-sprzedaży, a nie fakturę zdecydował się na zakup. Miesiąc później okazało się, że samochód jest kradziony, a kosztował 200 tysięcy złotych.
Na szczęście zarzutów nie usłyszał, ale szybko okazało się, że człowiek od którego nabył samochód jest praktycznie duchem. Pojawia się i znika, nie odnaleziono go do dzisiaj, oczywiście pieniędzy też nie odzyskano.
Dodam jeszcze, że w ciągu miesiąca zainwestował w ten samochód dodatkowe 20 tysięcy złotych, których oczywiście nigdy na oczy nie zobaczył. W sumie stracił 220 tysięcy złotych i bardzo dużo czasu na przesłuchania, rozprawy.
Najczęściej kradzione auta w Polsce to te najchętniej kupowane – Volkswagen Golf, Passat. Wielu z nas bierze kredyt na samochód i wyobraźcie sobie teraz, że przykładowo przez 5 lat spłacacie kredyt za coś, czego fizycznie nie posiadacie.
Ale sprawa dotyczy wszystkich samochodów, które oglądamy w ogłoszeniach. Utarło się, że sprowadzane samochody są pewniejsze od tych zakupionych w polskim salonie. Lecz, gdy głębiej się nad tym zastanowimy i weźmiemy pod uwagę wątek dzisiaj poruszany, jest zupełnie odwrotnie. Pamiętajmy, że gangi samochodowe działają najlepiej za naszą zachodnią granicą. Polska i niemiecka policja współpracują ze sobą, aby rozbijać takie gangi, ale to temat rzeka.
Znana mi jest historia z Niemiec, która nie znalazła finału do dnia dzisiejszego. W 2009 roku pewien człowiek założył warsztat motoryzacyjny w zachodniej części Niemiec. Przyjmował pojazdy przez miesiąc (nie byle jakie, bo zajmował się naprawą BMW, Mercedesa i Audi), po kilku tygodniach na placu miał kilka samochodów, o łącznej wartości prawie 200 tysięcy euro. Taka ilość aut wzbudzała zaufanie w niemieckich klientach (skoro ma tyle aut, znaczy zna się na rzeczy). Po niespełna miesiącu wszystkie auta zniknęły, a po właścicielu nie było śladu. Jak się okazało tylko teoretycznym właścicielu, bo firmę zarejestrował na swoją 95 letnią babcię. Ten sam człowiek ogłaszał nieopodal Krakowa, że specjalizuje się w sprowadzaniu aut marki Audi, BMW, Mercedes. Na szczęście zdążył sprzedać tylko dwa skradzione samochody, ale oczywiście właściciele tych pojazdów pieniędzy na oczy nie zobaczyli. Co gorsza człowiek ten zajmował się formalnościami przy sprowadzeniu pojazdu. Kosztami sprowadzenia obciążał oczywiście klientów, więc oprócz pieniędzy straconych na zakupie samochodu, musieli też przełknąć kwoty, które oszust pobrał, jako zaliczki na formalności związane ze sprowadzeniem pojazdu.
Oczywiście pojazdy pochodzące z kradzieży są znacznie tańsze, a to głównie dlatego, że złodziej chce jak najszybciej się ich pozbyć.
Nie wierzcie w okazje! Samochód, który jest w świetnym stanie technicznym nie może być o 20-30% tańszy od średniej rynkowej bez powodu.
A teraz wróćmy na początek dzisiejszego tekstu, a nawet wyjdźmy dalej przed zakup samochodu. Wiemy co może nas spotkać, gdy zachowamy się niedbale podczas zakupu pojazdu. Powstaje pytanie, jak dokładnie i wiarygodnie sprawdzić historię pojazdu? Potrzeba matką wynalazków. Po to właśnie powstał dla Was Autoraport. Ciężko, aby każdy z nas był specjalistą w kupowaniu samochodów, robimy to raz na kilka lat, wiele rzeczy nam umyka. I dlatego warto sprawdzić w niezależnym źródle co działo się z samochodem wcześniej, zanim zdecydujemy się na złożenie podpisu na umowie/fakturze. Wystarczy do tego numer VIN, który sprzedający zwyczajnie musi Wam udostępnić.
Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte i pamiętajcie o zasadzie ograniczonego zaufania.