Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał Twój samochód zaraz po wyjeździe z fabryki? Zapewne odpowiedź brzmi – tak. Każdy z nas, chociażby z ciekawości chciałby mieć wgląd w oryginalny stan pojazdu. W świecie używanych samochodów liczy się tylko jedno – pieniądze! Handlarze chcą zarobić na samochodach jak najwięcej, a my klienci, blogerzy, dziennikarze głowimy się, jakby im tu utrudnić oszukanie nas. Więc zapytam Ciebie drogi czytelniku – czy wiesz o istnieniu czegoś takiego, jak Oryginalne Dane Techniczne? Jeśli nie, to po tym artykule będziesz bogatszy o tę wiedzę.
Samochód po wyjeździe z fabryki ma określone dane techniczne i nie są to tylko informacje zawarte w dowodzie rejestracyjnym, czy karcie pojazdu. To tylko mały procent tego co powinieneś wiedzieć o pojeździe zanim zdecydujesz się na zakup. Dzięki stronie Autoraport masz wgląd do dosłownie wszystkich, Oryginalnych Danych Technicznych pojazdu. Zaczynając od danych silnika, rodzaju skrzyni biegów, rocznika, typu nadwozia, kończąc na wyposażeniu w szczegółach.
Jak ta wiedza przydaje się w praktyce? Otóż na naszym rynku jest bardzo dużo pojazdów sprowadzonych. Możesz być pewny ich stanu technicznego tylko w jednym przypadku – jeśli sam go sobie sprowadziłeś. Pisaliśmy już o bezwypadkowości pojazdów i dzięki Oryginalnym Danym Technicznym szybko można stwierdzić, czy pojazd miał w swoim żywocie jakąś przygodę.
Poduszki
Przykładowo – mamy w pojeździe jedną poduszkę powietrzną, reszta elementów nie budzi naszego niepokoju, samochód jest wizualnie w świetnej kondycji. Korzystając z Autoraport dowiadujemy się z Oryginalnych Danych Technicznych, że pojazd miał dwie poduszki powietrzne – kierowcy i pasażera. W ten oto prosty sposób obnażamy oszustwo, albo niedopatrzenie sprzedającego i albo rezygnujemy z zakupu, albo jeśli samochód wpadł nam mocno w oko schodzimy z ceny i to czasem o 20%!
Silnik
Miałem ciekawą sytuację szukając swego czasu prostego pojazdu – Daewoo Nexii dla mojego znajomego. Znaleźliśmy zadbany model w cenie powiedziałbym normalnej, bez okazji, właściwie za tą samą cenę mogliśmy mieć młodszego Lanosa, ale to nieistotne. Z racji, że sam posiadałem taki pojazd przez ponad rok i miałem sporą wiedzę na jego temat od razu rozpocząłem gruntowny przegląd pojazdu. I wszystko wydawało się w porządku, silnik suchy, pojazd bez korozji, zadbany w środku, już cisnęło mi się na usta – bierz go! Ale coś we mnie drgnęło. Daewoo Nexia miała 3 rodzaje wyposażenia – GL (podstawowa), GLE i GLX (wersja z klimatyzacją). Na błotnikach (bo dokładnie tam widnieją te oznaczenia) było GLX, w środku była klimatyzacja, kierownica z poduszką powietrzną, a z dowodu rejestracyjnego jasno wynikało, że pojazd ma silnik DOHC (na wielopunktowym wtrysku) 16 V. Poprosiłem o ponowne otwarcie maski, a tam silnik podstawowy 1.5 OHC o mocy 75 KM, czyli z wersji GL. Oczywiście właściciel próbował się ze mną kłócić, że to niemożliwe, żeby jego auto miało podmieniony silnik, ale rzeczywistość była inna, bo nie było Nexii GLX z tak słabym silnikiem. Nie mam pojęcia, jak to auto się prowadziło i jak ten silnik się tam znalazł, bo różnice w obu wersjach są znaczne i chyba trafiliśmy na artystę motoryzacyjnego.
Oczywiście nie zdecydowaliśmy się na zakup pojazdu, cena była znacznie powyżej średniej ze względu na wersję wyposażenia, przebieg i stan wewnątrz pojazdu, ale nie udało się wyciągnąć od właściciela odpowiedzi na pytanie, dlaczego podmienił silnik. Być może dlatego, że 1.5 DOHC to bardzo pożądana jednostka i za równowartość jednego silnika DOHC można sobie kupić 3 silniki OHC w niezłym stanie. Sprytne, sporo kasy więcej w portfelu, choć moim zdaniem w przypadku takiego przedziału cenowego (Nexia była wystawiona za 3200 złotych) był to absurdalny zabieg. Ale skoro przy tak tanim samochodzie, gdzie wartość pojazdu podnosimy o 1000 zł ludzie potrafią kombinować, to pomyślcie co może się dziać w pojazdach 10-20 razy droższych.
Uwaga na nieprawidłowe udoskonalenia
Zabiegi działają również w drugą stronę. Handlarz kupuje tak zwanego „golasa” i sam uzupełnia wyposażenie o najbardziej pożądane elementy. Mój znajomy zakupił w Niemczech Opla Vectra C z silnikiem 2.2 benzynowym. Wewnątrz miał standardową tapicerkę, ale z racji popularności tego modelu w Polsce udało mu się za 200 złotych zakupić oryginalne, skórzane fotele, w beżowym kolorze, w komplecie z kanapą na tył. Wymienił je i wyobraźcie sobie o ile wzrosła wartość pojazdu, o znacznie więcej niż 200 złotych. Mój kolega dokonał tego zabiegu dla siebie, miał takie widzi mi się i nie jest mechanikiem samochodowym, ani handlarzem. Pomyślcie zatem, skoro każdy może to zrobić na własnym podwórku, to czy nie robią tego handlarze? Oczywiście, że robią i tutaj potrzebne są Wam Oryginalne Dane Techniczne z Autoraportu! Tylko one pozwolą Wam zweryfikować oryginalność zamontowanych części. Jeśli pojazd ma dorobione czujniki parkowania, szyby elektryczne itp. może się okazać po jakimś czasie użytkowania, że zwyczajnie nie działają właściwie. Niestety powszechna jest u nas praktyka poprawiania fabryki, dlatego należy wystrzegać się, jak ognia samochodów, w których elektryce grzebał jakiś handlarz. Samochody XXI wieku są pełne komputerów, systemów alarmujących kierowcę o wszelkiego rodzaju nieprawidłowościach, ale pracę takich systemów łatwo jest zakłócić, wystarczy nieumiejętna przeróbka, podpięcie dodatkowego sprzętu, który pobiera prąd i tak oto co miesiąc lądujemy w serwisie na kasowaniu błędów komputera, a to koszt od 70 złotych w górę.
Kolumna kierownicy
Kolejną ważną kwestią jest informacja po której stronie w oryginale znajdowała się kierownica. Popularne „Angliki” są o połowę tańsze, niż tak zwane modele europejskie, a z racji, że przeróbka jest u nas dozwolona dzieje się to częściej, niż Wam się wydaje. I nie dotyczy to tylko samochodów typu Rover, Land Rover. W Oryginalnych Danych Technicznych można otrzymać informację po której stronie pojazd miał kierownicę, gdy wyjeżdżał z fabryki. Paradoksalnie łatwiej jest poznać przeróbkę w angielskiej marce, niż w innych samochodach. Widziałem na własne oczy Peugeota 206, który zaczął swój żywot, jako Anglik i zaręczam Wam, że ciężko mi było doszukać się różnic wewnątrz pojazdu. Zresztą, komu chciałoby się sprowadzać pojazd w takiej cenie i go przerabiać, to wydaje się zwyczajnie nieopłacalne. Ale, jeśli człowiek, który był właścicielem tego Peugeota, zapłacił za niego na Wyspach 600 funtów, a próbował sprzedać za 12 tysięcy złotych to zysk jest znaczy, a przeróbka to dla każdego mechanika, czy blacharza bułka z masłem. Nie dajcie się zwieźć, każdy samochód wystawiony w komisie z informacją „sprowadzony” może być Anglikiem i nie ma na to reguły. Koniecznie sprawdzajcie tą informację w Oryginalnych Danych Technicznych.
Kłopotliwe elementy
Ostatnia kwestia, która jest istotna w przypadku porównywania obecnego stanu do oryginału to elementy, które zwyczajnie są kłopotliwe w naprawie. Jeśli jesteśmy na bieżąco z motoryzacją, to wiemy o istnieniu filtra cząstek stałych. Wiemy również, że to zmora dzisiejszych pojazdów, jeden z bardziej awaryjnych i niezbyt tanich elementów. Co ma zrobić handlarz, gdy na jego placu pojawi się samochód z uszkodzonym filtrem cząstek stałych? Naprawić go? Wymienić? Ależ skąd, po co się męczyć, wystarczy go wymontować i pozbyć się kontrolki z deski rozdzielczej, kłopot z głowy, gdy ktoś przyjedzie na oględziny. Ale jeśli nabywam pojazd, chciałbym aby był taki, jak go fabryka wypuściła, tylko Ty na tym stracisz, jeśli nie będziesz wiedział co miał oryginał. Ponadto filtr cząstek stałych to droga część, w zwykłym Volkswagenie Passacie B6 to koszt rzędu 1300 złotych, więc handlarz ma możliwość dodatkowego zarobku, gdy go wymontuje. A po wpisaniu w google „jak wymontować filtr cząstek stałych” każdy, nawet laik krok po kroku dowie się, jak to zrobić.
Pamiętajcie przy zakupie pojazdu możecie ufać tylko sobie i tylko od Was zależy czy zakupiony pojazd okaże się udanym wydatkiem. Mając dostęp do Oryginalnych Danych Technicznych w szczegółach, łatwo zdemaskujecie nieuczciwego handlarza, z których większość nie ma pojęcia o tym, że taką informację klient jest w stanie uzyskać i to w szczegółach. Takie sprawdzenie stanu faktycznego z Oryginalnymi Danymi Technicznymi uchroni Was przed dodatkowymi wydatkami, albo pozwoli zaoszczędzić na zakupie pojazdu, bo niezgodność z oryginałem to poważna podstawa do negocjacji ceny. Życzę Wam dobrych wyborów i tradycyjnie miejcie oczy szeroko otwarte!
Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy, podziel się nim na facebooku (kliknij „share” po lewej stronie)
6 odpowiedzi na “Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie?”
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? […]
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? […]
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? […]
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądał Tw… […]
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? […]
[…] Ile procent oryginału jest w Twoim samochodzie? […]